piątek, 20 marca 2015

I. Rozdział 2 - Trudne rozmowy

Leżał na łóżku, dopóki nie usłyszał sowy pukającej w okno. Zapłacił jej odpowiednią sumę pieniędzy i odebrał od niej gazetę. Na pierwszej stronie zobaczył zdjęcie Dumbledore'a, a pod nim artykuł:


KTO ZAJMIE SIĘ ZAKONEM?
Dwa miesiące temu, jak już pisaliśmy, zamordowany przez Severusa Snape'a (nauczyciela eliksirów, później obrony przed czarną magią) został Albus Dumbledore, który był założycielem tzw. Zakonu Feniksa. Do niedawna organizacja ta była znana tylko wtajemniczonej grupie osób, jednak po śmierci jej założyciela nasza korespondentka Rita Skeeter odkryła sekret dyrektora Hogwartu. Nie wiadomo jeszcze, kto będzie zastępcą Dumbledore’a. Możliwe, że dyrektor Hogwartu wyraził swoją wolę w testamencie, którego dotąd nie odnaleziono…

Po przeczytaniu ciekawszych artykułów Harry wyrzucił gazetę do kosza i zszedł do kuchni na śniadanie. Zdziwiło go to, że przy stole panowała napięta atmosfera. Usiadł, zjadł posiłek w ciszy i już chciał wychodzić, gdy odezwał się wuj Vernon:
— Zaczekaj chwilę, chłopcze. Chcielibyśmy ci coś powiedzieć. Siadaj.
Harry dopiero po chwili zareagował na tę prośbę, ponieważ ton mężczyzny kompletnie go zaskoczył. Usiadł i czekał, nie potrafiąc pohamować głupiego wyrazu twarzy.
— O której przyjeżdżają twoi przyjaciele?
— O jedenastej — odparł trochę niepewnie, gdyż nie wiedział, czego ma się spodziewać po swojej rodzinie.
— Petunia, Dudley i ja zaraz wyjeżdżamy i nie będzie nas do czternastej. — Harry skinął głową, dając znać, że rozumie, chociaż nie wiedział, do czego wuj dąży. Postanowił mu nie przerywać. — Chcielibyśmy się pożegnać, bo, jak sam powiedziałeś, już się nie zobaczymy. No więc... Powodzenia i do widzenia.
Harry, kompletnie zszokowany, otworzył usta, kiedy wuj podał mu dłoń. Uścisnął ją dopiero po chwili, stwierdzając w myślach, że mężczyzna musiał się czegoś nawdychać przed śniadaniem. Gdy Dudley zachował się tak samo, jak jego ojciec, doszedł do wniosku, że chyba zrobiła to cała rodzina.
— Harry — ciotka nie zwróciła uwagi na minę chłopaka, gdy wypowiedziała jego imię — mam nadzieję, że sobie poradzisz. Powodzenia.
Albo nadchodzi apokalipsa, albo mieli niezły towar — pomyślał brunet, gdy ciotka go przytuliła.
— No, to my musimy jechać — rzekł wuj Vernon, który wyglądał na spiętego.
Dursleyowie pożegnali się i wyszli. Harry usłyszał, jak trzaskają drzwiami od samochodu i odjeżdżają. Nadal zdruzgotany poszedł na górę po kufer, klatkę z Hedwigą oraz miotłę i zaniósł wszystkie swoje rzeczy na dół. Ostatni raz zwiedził dom. Wszedł do salonu, gdzie włączył telewizor, by zabić czas. Półtorej godziny później z kominka wypadł Lupin. Najwyraźniej pan Weasley postanowił zostawić tutaj możliwość korzystania z Sieci Fiuu po niezbyt udanej wizycie w wakacje po trzecim roku.
— Witaj, Harry — zaczął Remus z uśmiechem.
— Dzień dobry, profesorze.
—Skończmy już z tym oficjalnym tonem. Mów mi Remus.
Harry uśmiechnął się w odpowiedzi, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, z kominka wyleciał Ron. Brunet zauważył, że jego przyjaciel trochę wydoroślał. Jeszcze bardziej urósł, był szerszy w barkach i miał dłuższe włosy. 
— Jak dostaniemy się do Nory? — zapytał Harry Lunatyka, gdy już przywitał się z przyjacielem.
— Teleportacja łączna.
Jako ostatni z kominka wyszedł pan Weasley, który uścisnął Harry’emu dłoń. Remus machnął różdżką. Kufer, klatka oraz miotła zniknęły. Już wychodzili z domu, kiedy Ron zwrócił się do Harry'ego:
— A gdzie to się podział twój kuzynek Świński Ogonek?
Obaj wybuchnęli śmiechem.
— Ron, nie wyśmiewaj się z cudzego nieszczęścia — rzucił pan Weasley, chociaż usta lekko mu drgnęły.
— No więc gdzie są twoi mugole? — spytał ponownie Ron.
— Wyjechali jakieś dwie godziny temu. Chyba się czegoś nawdychali.
— Co?
— Pożegnali się, mówiąc ludzkim głosem, rozumiesz to?
Rozbawiony Remus podniósł trochę głos, żeby zagłuszyć śmiejącego się rudzielca:
— Nie macie jeszcze prawa do teleportacji, więc musimy teleportować się łącznie. Harry, ty teleportujesz się ze mną, a Ron z Arturem.
Brunet skinął głową i chwycił Lupina za ramię. Nie przepadał za tym środkiem transportu, ale wiedział, że nie ma wyboru. Minęła nieprzyjemna chwila i już byli przed Norą. Harry'emu aż zrobiło się lżej na sercu, gdy zobaczył ten dom. Otworzył drzwi, a burza brązowych loków zasłoniła mu widok. Ktoś rzucił mu się na szyję z radosnym powitaniem. Od razu rozpoznał głos Hermiony. W następnej chwili stwierdził, że nie da rady utrzymać równowagi przez ten niespodziewany atak i razem z dziewczyną wylądował na ziemi. Wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu wybuchnęli śmiechem. Spod brązowych włosów zobaczył panią Weasley, Charliego oraz Freda i George’a.
— Fajne powitanie, nie ma co — powiedzieli równocześnie bliźniacy.
Harry wstał, witając się, i pomógł Hermionie, której chyba poczerwieniały nawet cebulki włosów. Pani Weasley obejrzała go ze wszystkich stron, gdyż musiała oszacować, w jakim stanie fizycznym jest chłopak. W pokoju Harry, Ron i Hermiona porozmawiali na temat wakacji, dopóki gospodyni nie zawołała ich na obiad. W kuchni znajdowało się jeszcze więcej osób niż wcześniej. Do państwa Weasley, bliźniaków, Charliego i Lupina dosiedli się jeszcze Tonks, Bill i Fleur. Dopiero po chwili brunet zorientował się, że nie ma Ginny. Postanowił od razu dowiedzieć się, co się stało, dlatego zwrócił się z tym pytaniem do przyjaciółki. Poruszyła się niepewnie w swoim krześle i odpowiedziała mu szeptem:
— Strasznie przeżyła wasze rozstanie. W szkole nie było tego widać, ale w Norze dużo się zmieniło. Niemal nie wychodzi z pokoju i prawie się nie odzywa.
Chwilę siedzieli w ciszy. W końcu brunet powiedział do niej cicho:
— No to co mam zrobić? Wiesz, że Voldemort może ją wykorzystać, żeby mnie dorwać.
— Spójrz na to inaczej: Snape na pewno powiedział Sam-Wiesz-Komu, że byłeś z Ginny. Więc co to za różnica, czy z nią będziesz, czy nie?
— No niby tak — zawahał się.
— Harry, ona cię kocha — powiedziała Hermiona.
— A myślisz, że dlaczego z nią zerwałem? — zirytował się. — Po prostu się o nią boję, okay?
— Będzie w większym niebezpieczeństwie, jeśli nie będzie z tobą, niż jak będziecie razem — wtrącił się Ron.
— Przez was zgłupieję — wymamrotał do talerza.
— Już widać skutki waszego zerwania — powiedziała Hermiona. — Przemyśl to sobie.
Harry tylko kiwnął głową. Gdy wreszcie wydostali się z tłumu ludzi i mogli spokojnie porozmawiać o sprawach wojny, usiedli w pokoju Rona, gdzie spędzili czas aż do kolacji.
Gdy brunet leżał w łóżku, pomyślał o Ginny. W końcu stwierdził, że koniecznie musi z nią porozmawiać i z taką myślą zasnął.

Rano obudził go wrzask Rona:
— Wstawaj! Śniadanie!
— Dobra, nie drzyj się tak — jęknął w poduszkę.
Po chwili leniuchowania wreszcie doprowadził się do porządku i zszedł do kuchni. W progu powitał go krzyk:
— NIESPODZIANKA!
Harry stanął jak wryty. Przez zamieszanie z Dursleyami i przenosinami zupełnie zapomniał o swoich urodzinach i o tym, że może używać czarów poza szkołą. Wszyscy zaczęli do niego podchodzić, składać mu życzenia i dawać prezenty. W pośpiechu zjadł posiłek i ewakuował się na korytarz, gdyż miał do zrealizowania jeden cel. Zapukał do drzwi pokoju Ginny i usłyszał ciche zaproszenie do środka. Dziewczyna leżała na łóżku z twarzą wtuloną w poduszkę.
— Mamo, nie chcę jeść. Nie jestem głodna — mruknęła znudzonym głosem.
— Cześć, Ginny.
Dziewczyna gwałtownie odwróciła się w jego stronę. Harry usiadł na łóżku, dostrzegając jej zaczerwienione i podpuchnięte oczy. Poczuł wyrzuty sumienia, że przez niego płakała. Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale Ginny go uprzedziła:
— Wszystkiego najlepszego, Harry. Mam dla ciebie prezent.
Chciała wstać, ale Harry ją zatrzymał.
— Wiesz, jaki będzie najlepszy prezent? Jeśli do mnie wrócisz. — Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną jego wyznaniem. — Ron i Hermiona dużo mi uświadomili. Przemyślałam całą tę sytuację i chyba mają rację. Kocham cię, Ginny.
Spojrzała na niego roziskrzonymi oczami.
— Też cię kocham — szepnęła.
Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale Harry nie dopuścił jej do słowa, bo ją pocałował. Ginny z radością odwzajemniła pocałunek. Kilka minut później uśmiechnięci poszli do kuchni. Ron i Hermiona rozmawiali o czymś na kanapie. Reszta wyszła na podwórko. Przyjaciele niemal od razu wiedzieli, co jest na rzeczy, ale i tak nie mogli powstrzymać się przed pytaniem:
— Pogodziliście się?
— Nie widać? — odparła Ginny lekko rozbawiona.
— No w końcu! — oznajmił głośno Ron.
— Co w końcu? — usłyszeli głosy bliźniaków, którzy najwidoczniej byli zaskoczeni widokiem swojej siostry wśród tłumu ludzi.
— Gołąbeczki się pogodziły — palnął głupio Ron, nie zważając na spojrzenia pary.
— O proszę. To co, George? Trzeba rozpowiedzieć nowinę, no nie?
— No ba — odparł natychmiast bliźniak.
Aportowali się na podwórko, zanim ktokolwiek zorientował się, co planują bliźniacy.
— Hej! — zdążyła krzyknąć ostrzegawczo Ginny, jednak kolejne jej słowa zostały zagłuszone przez wrzaski bliźniaków:
— Uwaga! Uwaga! — zaczął donośnie George.
— Nasze gołąbeczki się pogodziły! — ryknął Fred.
— Och, zamknijcie się! — krzyknęła Ginny, wyglądając za okno.
Jednak każda osoba na podwórku zdążyła domyślić się, o kogo chodzi. Ginny z irytacją odwróciła się do okna, wcześniej wykonując dość wulgarny gest ręką w stronę bliźniaków, co spotkało się ze śmiechem Harry’ego i oburzonym krzykiem pani Weasley. Dziewczyna spojrzała na Rona.
— No i po co mielisz jęzorem na wszystkie strony? Cały świat nie musi o tym wiedzieć, a wiesz, jacy oni są.
— Wstydzisz się?
— Chyba ciebie.
Hermiona zachichotała. Ginny zlitowała się nad swoim bratem i zmieniła temat. Harry z lekkim zdumieniem przyjął wiadomość o tym, że Tonks i Lupin są razem. Chwilę później Ginny wyciągnęła go do swojego pokoju, stwierdzając, że nie dała mu swojego prezentu. Zatrzasnęła za nim drzwi, odwróciła się do niego z uśmiechem i rzekła:
— Część pierwsza.
Zaśmiał się, gdy zarzuciła ramiona na jego szyję i przyciągnęła go do pocałunku. Po chwili odsunęła się od niego i sięgnęła po prezent.
— Kulka zrobi się czerwona, jeśli będę o tobie myślała — powiedziała cicho, gdy rozpakował podarunek.
Siedzieli razem w pokoju dziewczyny, dopóki bliźniacy nie zrobili szumu, że bardzo długo nie wyłaniają się z pomieszczenia, robiąc dość oczywiste insynuacje. Ginny nie powstrzymała się przed żartobliwą ripostą.
Wieczorem Harry postanowił rozpakować prezenty. Od Hagrida dostał małą sakiewkę, do której mógł schować swoje najcenniejsze rzeczy. Ron, czego można było się po nim spodziewać, podarował mu książkę o quidditchu. Remus i Tonks, znając jego zamiłowanie do obrony przed czarną magią, postanowili kupić mu księgę z zaawansowanymi zaklęciami obronnymi. Olbrzymie pudło z najnowszymi produktami Magicznych Dowcipów Weasleyów całkowicie zadowoliły solenizanta. Od Hermiony otrzymał fałszoskop, od państwa Weasley zegarek z krążącymi gwiazdkami, zamiast wskazówek, od Billa i Fleur pudło ze słodyczami, a od Charliego książkę o smokach.
Przed snem doszedł do wniosku, że te urodziny nie mogły być lepsze.

10 komentarzy:

  1. No wiesz ty co...
    Spodziewałem się czegos pokroju Bitwy Myśli że niby jakiś rebel, zmiana i te sprawy, a ty mi tu z takimi akcjami... ehh
    Pozdrawiam

    PS Cieszę się że kontynuujesz pisanie o HP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to nie jest nowe opowiadanie tylko odnowienie starego, a to jest różnica.

      Usuń
  2. Jestem wprost zachwycona, że postanowiłaś odświeżyć stare opowiadanie, gdyż ma potencjał, ale jest lekko niedopracowane ;/ (jakkolwiek wciaż czekam na nowe opowiadanie *.*)
    Pozdrawiam
    Tosia z podniebne-marzenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Lekko" to mało powiedziane ;) Mam nadzieję, że nowa wersja Wam się spodoba :)

      Usuń
  3. przeczytałam całe twoje opowiadanie i jest super a opowiadanie Drugie Oblicze było MEGA mam prośbe nie u usuwaj tego blog:http://harrypotter-i-walka-o-przyjazn.blog.onet.pl/ Ok?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie planuję go usuwać, więc bez obaw, ale mam nadzieję, że ludzie przeniosą się jednak na tę stronę ;)

      Usuń
  4. Witam,
    wspaniałe, no ciekawe co się stało z Durslayami, ze tak po ludzku się zachowali, a bliźniaki zawsze od razu musza wszystko wygadać...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj znalazłem trochę czasu, żeby zajrzeć na tę stronę i coś przeczytać. Jak wiesz, to opowiadanie nie jest mi obce, ale wcześniej nie komentowałem, dlatego teraz postaram się nadrobić te zaległości.:) Dobra, nie będę przeciągać, tylko przejdę do sedna.
    "Harry, kompletnie zszokowany, otworzył usta, kiedy wuj podał mu dłoń. Uścisnął ją dopiero po chwili, stwierdzając w myślach, że mężczyzna musiał się czegoś nawdychać przed śniadaniem. Gdy Dudley zachował się tak samo, jak jego ojciec, doszedł do wniosku, że chyba zrobiła to cała rodzina." Ten fragment jest po prostu niesamowity! xd Lubię zabawne teksty, więc ogromny plus dla Ciebie.:)
    Co dalej... Może coś o zachowaniu Rona. Z reguły za nim nie przepadam, od tak, bez powodu. Nie wiem, po prostu drażni mnie jego zachowanie i wszystko to, co się z nim wiąże. U Ciebie jest trochę inaczej. Może jest za wcześnie, żeby o tym pisać (w końcu komentuję drugi rozdział xd), ale mam jeszcze przebłyski dalszej fabuły i wiem, że dalej nic się nie zmieni i wszystko będzie w porządku.:) W sensie mój stosunek do Rona.
    Dalej może coś o Harrym i Ginny. W większości ff to połączenie jest dla mnie po prostu niedopuszczalne i nie mogę go znieść. U Ciebie znowu jest inaczej. Na razie wszystko jest w porządku i nie mam żadnych zastrzeżeń, dlatego złapałaś u mnie kolejnego ogromnego plusa. xd
    "Wiesz, jaki będzie najlepszy prezent? Jeśli do mnie wrócisz." To kolejny fragment, który jest genialny, wspaniały, nieziemski itd. :) Z jednej strony nie ma w nim niczego nadzwyczajnego, a z drugiej pokazuje Harry'ego już jako trochę bardziej dojrzałego człowieka. Okej, Harry rozmawiał z Ronem i Hermioną, przyjaciele wszystko mu wytłumaczyli itd., ale... jest inny i to mi się podoba.
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Spodziewałam się, że to będzie dobre.. i się nie myliłam! :)
    Opowiadanie poprzez wzgląd na chociażby fabułę, od samego początku miało potencjał, a teraz po poprawieniu błędów i pewnych "niedomówień" jest fenomenalne ^^
    Nie mogłam się powstrzymać, żeby otworzyć starego bloga i porównać rozdział "przed" i "po" wielkiej "rewolucji" c;
    Pierwszym co rzuca się w oczy są dialogi, wcześniej trzeba przyznać, że plusem tej historii nie były, nie do końca opisywały uczucia i postawę bohaterów, a części ich były po prostu zbędne. Za to teraz są perfekcyjnie dopracowane.
    Jednak zmianę widać nie tylko w dialogach, ale także w opisach. Widać jak bardzo zmienił się twój styl. A to co najbardziej podziwiam w twoim stylu to to, że umiesz wpleść taki fragment, dzięki któremu na twarzy sam się pojawia uśmech ^^
    "Albo nadchodzi apokalipsa, albo mieli niezły towar — pomyślał brunet, gdy ciotka go przytuliła" - Mistrzowskie! ;D
    "— Wstydzisz się?
    — Chyba ciebie." - To też niezłe :D
    Podoba mi się też, że zmieniłaś szczegóły które trochę mi nie pasowały w poprzedniej wersji np. :
    "Harry uśmiechnął się w odpowiedzi, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, z kominka wyleciał Ron."
    To, że nadałaś temu trochę dynamiki brzmi lepiej niż:
    "Harry tylko się uśmiechnął. Po chwili z kominka wyleciał Ron."
    Niby mało znaczący szczegół a wiele zmienia ;)
    Pozdr. Strawberry :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe! Na razie mało śmiechowe, ale jak cię znam, niedługo się poprawi xD

    ♥ Pozdrawiam ♥
    Wieczne Dziecko Gryffindoru

    OdpowiedzUsuń