Był deszczowy wieczór, dlatego
nikt nie wychodził z domu, żeby nie przemoknąć do suchej nitki. Znalazła się
jednak jedna osoba, która całkowicie zignorowała okropną pogodę. Ulicą Privet
Drive szedł pewien chłopak, który był czarodziejem. Miał on zielone oczy i
kruczoczarne włosy roztrzepane w każdą możliwą stronę. Na jego czole widniała blizna
w kształcie błyskawicy, która była pamiątką z nocy, kiedy zginęli jego rodzice.
Kiedy Lord Voldemort chciał zabić jego, Harry'ego Pottera, zaklęcie odbiło się
i trafiło w największego czarnoksiężnika tamtych czasów, który po tym
wydarzeniu zniknął na czternaście lat. Od tej pory Harry nazywany był Chłopcem-Który-Przeżył.
Szedł, chociaż sam nie znał
kierunku swojej wędrówki. Nogi same go prowadziły. Rozmyślał o wydarzeniach,
które wydarzyły się w ciągu ostatnich trzech lat.
Najpierw czwarty rok nauki w
Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, w trakcie którego brał udział w
Turnieju Trójmagicznym, przebrnął przez labirynt i dotknął pucharu, który
okazał się świstoklikem na cmentarz, gdzie został zamordowany Cedrik i odrodził
się Voldemort. Później pojawili się śmierciożercy i doszło do walki. Po
złączenie się różdżek jego i Voldemorta z oślepiającego światła wyłoniły się widma
jego rodziców i Cedrika, dzięki którym udało mu się powrócić do Hogwartu z
ciałem Puchona. Koszmar jeszcze się nie skończył, ponieważ okazało się, że
nauczyciel obrony przed czarną magią zażył Eliksir Wielosokowy i w
rzeczywistości był szalonym śmierciożercą.
Później nadszedł piąty rok nauki,
którego koniec okazał się tragiczny. Przez własną głupotę wraz ze swoimi
przyjaciółmi wpadł w sidła śmierciożerców w Departamencie Tajemnic, gdzie
Syriusz wszedł za zasłonę i zginął. Gdyby nie pojawienie się Dumbledore’a,
Harry zapewne podzieliłby los chrzestnego. Nie był uszczęśliwiony, gdy
dowiedział się od dyrektora, że istnieje przepowiednia, która mówi o tym, że
Harry i Voldemort muszą się ze sobą zmierzyć i jeden musi zabić drugiego.
Wielokrotnie zastanawiał się, dlaczego padło akurat na niego.
Szósty rok nauki również okazał
się katastrofalny. Dumbledore znalazł powód, przez który Voldemort stał się
nieśmiertelny i razem wyruszyli na poszukiwania horkruksów. Po powrocie do
szkoły okazało się, że śmierciożercy wtargnęli do Hogwartu. Snape zabił
dyrektora Hogwartu, wyręczając z tego obowiązku Draco Malfoya. Nienawiść
Harry'ego do Snape zawsze była ogromna, ale po tym wydarzeniu jeszcze bardziej
wzrosła i poprzysiągł mu zemstę.
Zdenerwowany Harry popatrzył na
zegarek. Dochodziła ósma, dlatego ruszył do domu, żeby po raz kolejny nie
wywiązała się awantura pomiędzy nim a wujostwem. Wszedł do pokoju i położył się
na łóżku. Jego rozmyślania o całej sytuacji przerwał głos ciotki Petunii:
— Kolacja!
Poszedł do kuchni i nic nie
mówiąc, zjadł posiłek składający się z ćwiartki grejpfruta. Jego kuzyn, Dudley,
przeszedł na dietę, więc on również był zmuszony do jej przestrzegania, tak jak
jego wujostwo. W duchu miał niezły ubaw, bo Ron i Hermiona udzielili mu pomocy,
gdy o wszystkim się dowiedzieli, dlatego pod deską w podłodze znajdowało się
pełno słodyczy, które przysłali mu przyjaciele. Zjadł kolację i poszedł do swojego pokoju. Wyciągnął kilka słodyczy i
rozkoszował się nimi. Kiedy już najadł się do syta, wziął kąpiel, wyjął
książkę Quidditch przez wieki i
zaczął czytać. Nie wiedząc nawet kiedy, zasnął.
Rano obudziło go pukanie w okno.
Wstał, wrzucił sowie knuta i odebrał Proroka
Codziennego. Po przeczytaniu niemal całej gazety stwierdził, że oprócz
kilku mordów na mugolach nie było w niej nic ciekawego. Doprowadził się do
porządku, gdy usłyszał, że ciotka woła go na śniadanie. Zszedł na dół, gdzie przy
stole siedziała już cała rodzina Dursleyów. W trakcie gdy Harry zastanawiał
się, jak miałby przeżyć pół dnia z tak żałosnym śniadaniem w brzuchu, wuj
Vernon czytał mugolską gazetę. Niemal grobową ciszę przerwał jego donośny głos:
— Jasna cholera! Chcieli porwać
ministra!
Harry bez zastanowienia wyrwał
wujowi gazetę i nie patrząc na jego oburzoną minę i czerwoną twarz, wbił wzrok
w tekst:
PRÓBA PORWANIA MINISTRA?
26 lipca do kancelarii ministra niepostrzeżenie włamało się troje ludzi. W
biurze dostrzeżono, że dzieje się coś niepokojącego, gdy wezwano ochronę.
Przybyłe osoby zastały na miejscu tylko ministra, który opowiada naszej
gazecie: Siedziałem przy biurku, gdy nagle zobaczyłem troje nieznanych mi
ludzi. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Widziałem, że nie mieli pokojowych
zamiarów, dlatego prędko wezwałem straż. Ochrona
podejrzewa, że miało dojść do porwania, jednak szybka reakcja uniemożliwiła
zamiary nieznanych ludzi. Minister opisał nam ich wygląd. Portrety pamięciowe
na następnej stronie...
Harry przewrócił kartkę na kolejną
stronę. Pierwszej osoby nie rozpoznał, ale w oczy rzuciła mu się znajoma i
znienawidzona twarz. Tłuste, czarne do ramion włosy, ciemne oczy i haczykowaty
nos.
— Snape! — krzyknął z
niedowierzaniem.
Dursleyowie drgnęli zaskoczeni.
— Jaki znowu Snape?! — ryknął
rozzłoszczony wuj Vernon.
— Czaro... Osobnik mojego pokroju
— poprawił się, wiedząc, że słowo czarodziej
jest w tym domu zabronione.
Vernon najwyraźniej był bliski
zawału. Harry zrobił krok w tył, gdy jego twarz przybrała odcień buraka, a oczy
zwęziły się do cienkich kresek.
— To niech to wasze ministerstwo
go złapie! — ryknął.
— Jakby to było takie proste —
odwarknął.
Kolejne słowa wuja wleciały mu
jednym uchem, a drugim wyleciały, gdy spojrzał na zdjęcie kobiety i rozpoznał w
niej osobę, która zabiła Syriusza. Nie czekając długo, rzucił gazetę na stół i
wyszedł z kuchni, choć za sobą słyszał różnorodne obelgi i wulgaryzmy. Pokrążył
po pomieszczeniu, żeby uspokoić nerwy. Dopiero wtedy spostrzegł na parapecie sowę
Rona. Wziął koperty od Świstoświnki, która zaczęła latać po pokoju
uszczęśliwiona, że udało jej się dostarczyć przesyłkę. Harry otworzył pierwszy
list i przeczytał:
ZAPROSZENIE
Chcielibyśmy zaprosić Pana Harry'ego Jamesa Pottera na ślub Williama Weasleya i
Fleur Delacour, który odbędzie się 8 sierpnia o godzinie 15 w Norze.
Prosimy o potwierdzenie przybycia.
William Weasley i Fleur Delacour
Harry odłożył zaproszenie, stwierdzając, że odpowie później i sięgnął po drugi
list.
Cześć Harry!
Na pewno przeczytałeś już zaproszenie na ślub Billa i Fleur. Ale jazda, nie?! Mama
mówi, żebyś przyjechał do Nory już jutro. Wpadniemy po Ciebie z tatą i Lupinem o
11. Hermiona już u nas jest, więc czekamy tylko na Ciebie.
Mamy dla Ciebie taką nowinę, że dostaniesz zawału, stary.
Ron
PS. Odpisz, czy się
zgadzasz.
Zastanawiając się, co takiego
znowu wymyślili jego przyjaciele, odpisał bez wahania, że się zgadza oraz potwierdził przybycie na ślub.
Złapał Świstoświnkę, co zajęło mu kilka minut i klnąc pod nosem, przywiązał jej
do nóżki listy, by następnie wypuścić ją przez okno. Zadowolony z tego, że
wreszcie wyrwie się z tego przeklętego domu, wyszedł do salonu, gdzie siedzieli
Dursleyowie i oznajmił:
— Jutro o jedenastej przyjadą po
mnie przyjaciele. Już więcej nie będę zawracał wam głowy, bo nie mam zamiaru
tutaj wracać. To tyle.
Wyszedł, nie czekając na ich
odpowiedź i nie zwracając uwagi na miny Dursleyów. Zaczął zbierać wszystkie
swoje rzeczy, które były porozwalane po całym pokoju. Peleryna-niewidka, mapa
Hogwartu, ubrania mugolskie, szkolne szaty, książki... Spakował wszystko i
z trudem zamknął kufer. Położył się na łóżku i z niezadowoleniem przyjął to, że
w jego głowie pojawiały się niezbyt przyjemne myśli o śmierci bliskich mu osób.
Nagle pomyślał o Ginny, a jego serce zabiło o wiele szybciej. Kochał ją, ale
zerwał z nią po pogrzebie Dumbledore’a. Zrobił to nie dlatego, że chciał, ale
dlatego, że musiał. Bał się, że Voldemort może ją wykorzystać, żeby zniszczyć
jego. Ale czy dobrze zrobiłem? Harry
miał mętlik w głowie. Ci, których kocham,
umierają... Z drugiej strony miał świadomość, że Voldemort zdążył się
dowiedzieć o jego związku z Ginny. W końcu miał w Hogwarcie szpiegów, takich
jak Snape czy Malfoy. Z lekkim niepokojem pomyślał o tym, że w Norze spotka się
z dziewczyną i nie wie, jak się zachować w jej towarzystwie.
Później rozmyślania przeskoczyły
do Voldemorta i jego horkruksów. Okay,
wszystko na spokojnie. Jest siedem horkruksów, w tym on. Dziennik zniszczyłem w
drugiej klasie. Jeden odpada. Pierścień Marvola usunął Dumbledore. Medalion
Slytherina być może zniszczył R.A.B., ale nie mogę mieć tej pewności. Kolejne
pytanie: kim jest R.A.B.? Koniecznie musimy rozwiązać ten skrót. Trzeba jeszcze
znaleźć czarkę Hufflepuff i coś związanego z Ravenclaw lub Gryffindorem.
Voldemort nienawidzi Gryfonów, więc raczej skupił się na czymś, co należało do Roweny.
Nagini zabijemy na końcu, bo zawsze kręci się wokół Voldemorta, więc istnieje
mała szansa, że uda nam się wyeliminować ją wcześniej. No i na końcu sam
Voldemort...
Sam nie wiedział, kiedy zmorzył
go sen.
A ja tam jestem podekscytowana :D Przed nami (a w sumie głównie przed Tobą przecież) sporo roboty, ale i tak się cieszę. Fajnie jest przeżyć to wszystko jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
A.
Czytałam twoje opowiadanie już wcześniej i ono strasznie mi się podobało.
OdpowiedzUsuńFajnie, że go poprawiasz, bo historia było bardzo interesująca i ciekawa.
Rozumiem, że wkurzały błędy, bo mnie one również wkurzały u mnie
No cóż czekam na kolejny.
Chciałabym również zaprosić Cie do siebie. Tematyka jest inna bo to fanfiction o Linkin Park.
http://klucze-krolestwa.blogspot.com/ - jeśli Cię zainteresuje wpadnij przeczytaj i skomentuj.
Pozdrawiam i czekam
KiaraLP
To jak przeżywanie całego opowiadania od początku ;D Widząc jak bardzo zmienia się ta wersja czeka cię dużo pracy więc życzę powodzenia i dużo wena ;D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że postanowiłaś odświeżyć to opowiadanie :) Kiedyś napisałem, że zachwyciły mnie w nim twoje pomysły, a jedyną wadą był styl. Teraz, kiedy znam twoje możliwości (oczywiście z DO i BM xD), z chęcią przeczytam "Siłę Życia" jeszcze raz :):)
OdpowiedzUsuńWytrwałości w poprawianiu rozdziałów :)
Byłoby mi miło, gdybyś zechciała zajrzeć również na mojego bloga :) http://www.momentzwrotny.blogspot.com/
Witam,
OdpowiedzUsuńnie miałam przyjemności czytać poprzedniej wersji tego, dopiero czytam „Bitwę myśli” jednak wciąż się zastanawiam, czy nie czytać na przemiennie, ale to jeszcze zobaczę, a co do tego naprawdę ciekawe, Dudlay na diecie ciekawe czy wytrzyma...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Boże, Barbara! Hamuj się! Ja wiem, że chcesz skomentować wszystkie Potterowskie blogi, ale już zaczynasz irytować. Dużo weny życzę Tobie... Ło... Ale wiesz, ja się nie narzucam. Chociaż, do kur... No, nieważne - nędzy, nie ograniczaj się tylko do komentarza, w którym:
Usuń1. Zawarte jest STRESZCZENIE rozdziału.
2. Pełno jest błędów.
Rozgarnięcia życzę...
♪mαjα♪ lub Kryty Niekrytyk.
Stary blog czytałam już dawno, dawno temu i ciesze się, że będę mogła sobie odświeżyć tą historie! ^-^ To jedno z pierwszych fan fiction potterowskich jakie czytałam i miło będzie powspominać czasy, kiedy dopiero poznawałam świat Harry'ego Pottera :) Fantastycznie będzie jeszcze raz wrócić do tego opowiadania, przypomnieć sobie całą fabułę - już teraz z poprawionymi błędami, przeżyć te wszystkie emocje ponownie.
OdpowiedzUsuńJestem tym naprawdę bardzo podekscytowana i wiedząc, że mam sporo rozdziałów do nadrobienia - trudno jest mi skupić się na komentarzu, ale wiem, że on (choć krótki) ci się należy, za te wszystkie godziny z "Siłą Życia" jakie będę miała przyjemność znowu spędzić :3
Pozdrawiam, Strawberry :)
O matkooooo! Twoje opowiadanie! Czytałam Drugie Oblicze i Bitwę Myśli, i na chwilę o tobie zapomniałam, a tu patrzę i takie coś! Świetnie! Już czytam dalej!
OdpowiedzUsuńI zapraszam na moje skromne opowiadanie, które rusza z kopyta! :D
♥ Pozdrawiam ♥
Wieczne Dziecko Gryffindoru <>