sobota, 20 sierpnia 2016

II. Rozdział 40 - Tina Dursley

Harry’ego roznosiła energia. Miał wrażenie, że po tym wszystkim, co się stało, został oczyszczony ze wszystkich niepotrzebnych myśli. Czuł się jak nowonarodzony. Sam nie mógł tego pojąć, ale nie miał już tego chaosu w głowie. Taki przesiew mózgu, jak to nazywał, wyszedł mu tylko na dobre. Uspokoił się, negatywne emocje opadły, na wszystko miał jaśniejsze spojrzenie.
— Mówią, że głupi ma zawsze szczęście — powiedział pewnego razu do swoich chrzestnych, gdy rozmawiali o niedawnych zdarzeniach. — W takim razie jestem największym kretynem na świecie.
Zaśmiali się zgodnie z tego stwierdzenia.
Harry wielokrotnie zastanawiał się, dlaczego pamiętał akurat Marlę i miejsce jej pochówku. Ket udzieliła mu odpowiedzi, choć nikt nie był pewny, czy to możliwe.
— Wiesz, Marla naprawdę cię kochała, a dzieje się tyle niesamowitych rzeczy… Wydaje mi się, że to ona celowo cię tam sprowadziła. Nic nie pamiętałeś, kompletnie nic. Może wiedziała, że akurat w miejscu, gdzie została pochowana, ktoś udzieli ci pomocy i dlatego jakimś sposobem cię tam sprowadziła? To tylko moje wrażenie. Nie wiem, jak jest naprawdę i chyba nigdy się tego nie dowiemy.
Po wielu przemyśleniach Harry doszedł do wniosku, że Ket może mieć rację. Nie znał innego wytłumaczenia.
Złodzieje stwierdzili, że muszą go zabrać do studia nagrań. Gdy tylko otworzyli drzwi, od razu zobaczył setki wspomnień związanych z tworzeniem muzyki. Spojrzał na cały sprzęt i niemal natychmiast przypomniał sobie, do czego to wszystko służy. Spojrzenie na mikrofony i wszystkie teksty piosenek wróciły do jego pamięci.
Wszystko wracało do normy.

Złodzieje stwierdzili, że są głodni. Bruce rzucił propozycję, żeby kupili fast foody, więc przystali na to z ochotą. Czarny zaciągnął Świstaka i we dwójkę pojechali nissanem do jednego z barów szybkiej obsługi niedaleko studia. Zostawili auto na parkingu i weszli do środka. Zbyt późno zorientowali się, że znajdują się tutaj dziennikarze. Szybko zarzucili na głowy kaptury i podeszli do baru. Zamówili to, co chcieli pod zaciekawionym spojrzeniem sprzedawczyni. Kevin z niecierpliwością pukał palcami o blat, zerkając na reporterów, którzy jeszcze ich nie dostrzegli.
— Nie odwracaj się tak często, bo cię zauważą — mruknął cicho do niego Harry.
Zapłacili i chwycili reklamówki z jedzeniem oraz piciem i odwrócili się, aby wyjść.
— Czarny!
— Ku*wa — stęknął cicho Harry, gdy dziennikarze podnieśli głowy znad jedzenia.
— Szybko — powiedział Kevin.
Nie zdążyli. Dziennikarze zagrodzili im drogę. Flesze, mikrofony, pytania. Co im zostało? Zaczęli przeciskać się przez tłum do wyjścia. W drzwiach musieli się zatrzymać, gdyż wchodzili kolejni klienci.
— Odpowiedzcie na kilka pytań!
— Kilka — zrezygnował Świstak.
— Kiedy pojawi się nowa płyta?!
— Na razie pracujemy nad nowymi piosenkami. Nie mamy jeszcze całej tracklisty, więc daty też nie podamy.
— Planujesz jeszcze jakąś współpracę z Nexting? — zapytano Czarnego.
— Nie wykluczam takiej możliwości — odparł, patrząc ponad ramieniem dziennikarza, gdzie dostrzegł znajomą twarz. — Może jeszcze stworzymy — zmarszczył lekko brwi — jakąś płytę. — Rozpoznał osobę i ledwo się powstrzymał, żeby nie walnąć głupiej miny. — Kto to wie. Na razie planujemy — ich spojrzenia spotkały się, a w jednym i drugim było zdumienie — kilka koncertów.
— W Anglii?
— Nie... Tak — poprawił się natychmiast, widząc wielkie oczy Dudleya.
Świstak walnął go lekko łokciem, żeby nie robił z siebie kretyna. Harry oderwał wzrok od kuzyna ze zdumioną miną. Kevin zerknął tam gdzie on, ale skąd miał znać Dudleya?
— Przepraszam, spieszymy się — powiedział i zaczął przepychać się do wyjścia.
Czarny ruszył zaraz za nim. Jeszcze raz dostrzegł Dudleya, a później zasłonił go tłum paparazzi. Wsiedli do samochodu i odjechali jak najprędzej.
— Co masz taką minę? — spytał Świstak. — Jakbyś ducha zobaczył.
— W pewnym sensie zobaczyłem. Widziałem swojego kuzyna, któremu chciałem nogi z dupy powyrywać za to, że w dzieciństwie się na mnie wyżywał.
— O proszę, rodzinne spotkanie przy fast foodzie.
Harry zostawił to bez komentarza.

Wreszcie nadszedł wymarzony dzień dla Rona i Hermiony. Ich ślub nie był tak huczny jak Blacków, Lupinów czy Potterów, ale nie mogli narzekać na nudę. Bawili się wyśmienicie i wszyscy żałowali, że impreza się skończyła. Młode małżeństwo zamieszkało na razie w Norze, lecz planowali zmiany.
Złodzieje przyjęli propozycję, która była inna niż zwykle. Pewien bogaty mężczyzna postanowił wyprawić swojej córce prawdziwe osiemnaste urodziny. Dziewczyna była wielką fanką ich zespołu, dlatego chciał, aby zagrali na imprezie. Zgodzili się, twierdząc, że to nowe doświadczenie w ich karierze muzycznej.
— Zazdroszczę tej dziewczynie — powiedział Kevin, gdy jechali autobusem na miejsce imprezy. — Moje urodziny zawsze były normalne. Wiecie… torcik, prezenty i te rzeczy. Dopóki nie stałem się pełnoletni — dodał po zastanowieniu z rozbawianiem. — Później był alkohol.
Zaśmiali się zgodnie, ale rzeczywiście mieli czego zazdrościć dziewczynie. Koncert idolów na urodziny tylko dla niej musiał być wspaniałym prezentem.
Dojechali do willi.
— Wynajęli ją tylko na czas imprezy, bo w ich willi nie ma warunków na koncert — oznajmiła Kizzy.
— Ludziom kompletnie odbija — stwierdził Will.
— Impreza jest dla rodziny, przyjaciół i znajomych, więc mogą być tam starzy ludzie, który będą narzekać na głośną muzykę — ciągnęła Kizzy. — Koleś powiedział, że macie się nimi nie przejmować, bo to takie moherowe berety. Dziewczyna niby ma świra na waszym punkcie, a jej znajomi nie mniej.
Ojciec solenizantki wybiegł im na spotkanie z wielkim uśmiechem. Przywitał się i widocznie sam nie dowierzał w to, co widzi. Wprowadził ich do willi, trajkocząc jak katarynka. Max i Will wymienili rozbawione spojrzenia.
— … Jeszcze nie ma żadnych gości. Wszyscy są zaproszeni na godzinę osiemnastą. Ale chyba potrzebujecie trochę więcej czasu…
— Do osiemnastej się wyrobimy. Musimy tylko ustawić cały sprzęt — powiedział Cary.
— Demi nie uwierzy — wymamrotał mężczyzna do siebie.
Pokazał im, gdzie jest sala do zabawy. Stoliki i krzesła były już ustawione, pomieszczenie ustrojone, a warto dodać, że było prawie tak samo duże jak Wielka Sala w Hogwarcie. Scena znajdowała się naprzeciwko wejścia.
— Zostaniecie na imprezie, prawda?
— Tak jak było w umowie — powiedziała za wszystkich Kizzy.
— I tak byśmy zostali — mruknął z uśmieszkiem Kevin do chłopaków.
Kilka minut później mężczyzna zostawił ich samych.
Swoje manatki rozłożyli w jednym z pokoi wskazanych przez ojca solenizantki. Byli już przygotowani do występu, a zza okna widzieli, że ludzie podjeżdżają samochodami pod willę.
— Ile oni ludzi zaprosili? Chyba połowę Londynu — zaśmiał się Max.
— Koleś musi mieć niezłą ilość forsy — mruknął Czarny.
— Niby prezes banku — oznajmił Will.
— To wiele wyjaśnia.
— Dzisiaj mamy, można powiedzieć, rolę klaunów. Będziemy zabawiać ludzi — powiedział Świstak.
— Gotowi? — spytała Kizzy po jakimś czasie.
— Jasne.
— To idziemy.
Jak to miała w zwyczaju, musiała każdego sprawdzić. Kubkowi poprawiła skrzywioną koszulę, a Czarnemu włosy. Przeszli przez korytarz, otworzyli drzwi i od razu weszli na scenę odgrodzoną kotarą od reszty pomieszczenia. Słyszeli rozmowy zza zasłony, śmiechy, życzenia dla solenizantki, odgłosy odsuwanych krzeseł. Włożyli do uszu małe zatyczki, dzięki którym jeszcze nie utracili słuchu przez setki koncertów. Świstak usiadł przy perkusji, Will stanął przy sprzęcie dla DJ-a, Mięta, Elgi i Dragon nałożyli na siebie gitary z tym, że ten ostatni stanął przy mikrofonie, podobnie jak Czarny. Kizzy wróciła po chwili, mówiąc:
— Jesteście gotowi? — Skinęli głowami. — Idę was zapowiedzieć.
Przeszła przez kotarę.
— W kółko to samo — powiedział Harry. — Ale chyba nigdy mi się to nie znudzi.
Zaśmiali się cicho, przyznając mu rację. Kizzy przywitała się z gośćmi i rzekła:
— Osiemnaste urodziny są wyjątkowe. Człowiek oficjalnie staje się dorosły i każdy chce przeżyć ten dzień w niespotykany sposób. Demi ma takie szczęście. Dzięki ojcu spełni swoje marzenie w jednym z najważniejszym dla siebie dniu. Demi, jest to prezent od twojego ojca. Ci, co powinni, na pewno ich rozpoznają.
Zeszła ze sceny, a światła trochę przygasły. Przez chwilę trwała napięta cisza, a później rozpoczęli występ od Breaking the habit. Kotary podjechały w górę.
Demi wrzasnęła tak głośno, że zdołali bez problemu ją usłyszeć. Później popłakała się z radości, rzucając na ojca, aby go przytulić z całych sił. Młodzi ludzie siedzieli z minami pełnymi zaskoczenia, a następnie prędko rzucili się w stronę sceny. Czarny zdołał dostrzec, jak jedna z dziewczyn prędko zrzuca szpilki i biegnie do nich na boso. Demi przecisnęła się między swoimi znajomymi, by dopaść brzegu sceny. Po piosence Czarny w imieniu zespołu złożył życzenia urodzinowe. Nie myślał, że spełnianie czyjś marzeń to taka wielka radość. W trakcie Carousel podszedł na brzeg sceny naprzeciwko solenizantki, schylił się i podał jej rękę. Demi rozszerzyła oczy tak mocno, że cudem nie wypadły jej z oczodołów, a później chwyciła go dłonią drżącą jak galareta. Wciągnął ją na scenę, co przyczyniło się do pisku jej przyjaciółek. Dziewczyna patrzyła na niego jak zamurowana, idąc wraz z nim na sam środek sceny.
Na koniec piosenki na scenę wpadła Kizzy, taszcząc przed sobą ogromnego misia z logo zespołu. Przekazała go Demi, tłumacząc, że jest to prezent od zespołu. Nastolatka uściskała ją, a później uwiesiła się na Czarnym. Nie byłaby chyba sobą, gdyby nie przytuliła wszystkich członków zespołu. Następnie wróciła do swoich przyjaciół, by bawić się razem z nimi.
Czarny rozejrzał się po pomieszczeniu, rejestrując osoby siedzące przy stolikach. Facet z wąsem, ciężarna brunetka, babcia w grubych okularach, otyły blondyn… Mężczyzna z wąsem i nadwagą, obok niego kobieta o końskiej twarzy, młody chłopak o zbyt dużej masie i dziewczyna, która jako jedyna przy tym stoliku była całkowicie wyluzowana i bawiła się, siedząc na krześle. Dalej brodaty facet z laską, kobieta… Dopiero po chwili uświadomił sobie, kogo zobaczył. Natychmiast cofnął wzrok. Każdego się tu spodziewał, ale nie Dursleyów! Tina pomachała mu z wielkim uśmiechem, dostrzegając jego wzrok.
Solenizantka wraz ze swoimi znajomymi bawiła się wyśmienicie. Widownia była znacznie mniejsza niż na normalnych koncertach, jednak jakością nadrabiali ilość. Część starszych gości dołączyła do młodzieży pod sceną, bujając się do rytmu, a niektórzy również znali teksty piosenek, więc głośno śpiewali. Złodzieje skupili się na bardziej energicznych piosenkach, choć zagrali również ballady.
Koniec koncertu spotkał się z wrzaskami, a Czarny dostrzegł co najmniej dwie dziewczyny, które się rozpłakały. Wycofali się do pokoju przygotowań, ale zanim zamknęli drzwi, Mięta wrzasnął jeszcze:
— Zaraz wracamy na imprezę!
Młodzież zawyła z radości, a Złodzieje zaśmiali się. Doprowadzenie się do porządku po świetnym koncercie zawsze zabierało im trochę czasu, więc Czarny miał chwilę na to, żeby zastanowić się, jak ma się zachować w stosunku do Dursleyów. Stwierdził, że zobaczy, jak ułoży się sytuacja.
Wrócili na salę, gdzie leciała już muzyka taneczna. Młodzież natychmiast rzuciła się w ich stronę, aby porozmawiać, poprosić o autograf lub zrobić sobie z nimi zdjęcie. Demi była w siódmym niebie. Ojciec solenizantki w końcu trochę rozgonił towarzystwo, by wskazać Złodziejom ich stolik. Mięta niemal natychmiast wbił wzrok w butelkę wódki, ale Kizzy zgromiła go wzrokiem, więc chwilowo postanowił po nią nie sięgać. Dostali trochę czasu na posilenie się, nie niepokojeni przez fanów. Najwyraźniej młodzież uznała, że jeszcze zdążą się nimi nacieszyć, dlatego ruszyli na parkiet. Gdy tylko przygasły światła, Max sięgnął po wódkę.
— Mógłbyś się trochę wstrzymać — zbeształa go Kizzy.
— Mój związek się rozpada. Daj się napić — burknął.
Ostatnimi czasy Max dość często narzekał na swój związek z Fioną i najwyraźniej wszystko miało się ku końcowi. Mięta polał do kieliszków, więc wypili z nim do towarzystwa. Zmęczenie po koncercie sprawiło, że alkohol łapał ich trochę szybciej, dlatego Kizzy kontrolowała ich jak nigdy wcześniej, żeby nie zbłaźnili się na oczach fanów.
Młodzież na nowo nabrała odwagi i od czasu do czasu ktoś do nich podchodził, żeby porozmawiać lub zadać pytanie. Otwarcie rozmawiali ze swoimi fanami, zyskując ich dodatkową sympatię.
— Też mogę prosić o autograf?
Czarny uśmiechnął się lekko i zerknął w stronę szatynki, która wyszczerzyła się do niego.
— Cześć, Tina.
— Myślałam, że mnie nie poznasz — zaśmiała się, siadając pomiędzy nim a Maxem.
— Jak mógłbym cię zapomnieć.
Dziewczyna roześmiała się.
— Nie sądziłam, że moja pierwsza miłość z dzieciństwa zostanie gwiazdą rocka — wyszczerzyła się, co Czarny przyjął ze śmiechem.
— A ja nie sądziłem, że w końcu przekonasz się do Dudleya.
— No tak — zachichotała. – Jednak dalej mam do ciebie żal o to, że przez ciebie musiałam ściąć włosy.
— Minęło dwadzieścia lat, więc mogłabyś odpuścić — odparł z rozbawieniem.
— Chyba oszalałeś. Zawsze lubiłam swoje warkoczyki.
— A ja lubiłem cię za nie ciągnąć.
— I przez ciebie wylądowaliśmy na dywaniku u dyrektora.
— Co przeze mnie? — oburzył się.
— Bo tak się za to na ciebie wkurzyłam, że rzuciłam się na ciebie z pięściami.
Zamilkli, patrząc na siebie. W końcu Złodzieje zaczęli się z nich śmiać.
— Słyszę, że już wtedy był z ciebie diabeł — zaśmiał się Kevin.
— Tak — potwierdziła Tina. — Przez niego ścięłam włosy, żeby już mnie nie zaczepiał i do teraz tak zostało. — Spojrzała z powrotem na Czarnego z wielkim uśmiechem. — Jak ci się w życiu wiedzie, poza tym, że kariera kwitnie? Trudno też było nie słyszeć o twojej żonie i dziecku w drodze.
— Dwójce.
— Co dwójce?
— Dwójce dzieci.
— No nie mów?! — Wzruszył ramionami z uśmiechem. — Nie no, chłopie, postarałeś się.
Walnęła go w plecy wśród śmiechów Złodziei i jej samej.
— No, a ty? — spytał. — Z Dudleyem…? — Pokazała mu dłoń z obrączką, na co gwizdnął. — Dawno?
— Dwa miesiące temu. Poza tym pracuję w banku. Dudley zajmuje się sprzedażą samochodów. A zresztą… Może sam by ci o tym opowiedział?
Zanim odeszli, Mięta zarządził wypicie jeszcze jednej kolejki. Tina i Harry podeszli do stolika, przy którym siedzieli Dursleyowie. Dudley zrobił pierwszy ruch, wyciągając w jego stronę dłoń.
— Nie uwierzycie — powiedziała Tina, ciągnąc Czarnego na krzesło obok siebie, gdy już ze wszystkimi się przywitał. — Harry będzie miał bliźniaki!
Nie myślał, że kiedykolwiek tak łatwo będzie mu się rozmawiało z Dursleyami. Dowiedział się trochę o ich życiu odkąd się nie widzieli, a oni wypytywali się go o przeszłe lata. Nie poruszali tematu magii, gdyż Tina nie wiedziała o jej istnieniu. Bardziej interesowali się życiem prywatnym. Zeszło także na pracę, więc nie pominęli kariery Harry’ego. W tym czasie Złodzieje musieli wlać w siebie już sporo alkoholu, bo było ich słychać coraz bardziej. Rozmowę Harry’ego z Dursleyami przerwała pojawiająca się para dziewczyn, które wyglądały na zakłopotane, jednak poprosiły o autograf, a później zdjęcie. Max wcisnął się w kadr z głupią miną, więc doszło do tego, że Złodzieje zaczęli strzelać sobie głupkowate fotki z fanami.
— Zdarzyła ci się taka sytuacja na scenie, że nie mogłeś nad sobą zapanować z jakiegoś powodu? — zapytała jedna z dziewczyn, wpatrując się w Czarnego z zafascynowaniem.
Harry zaśmiał się.
— Ktoś kiedyś rzucił ze mnie stringami. — Na wspomnienie tej sytuacji pozostali Złodzieje wybuchnęli śmiechem. — Trafił mnie prosto w twarz w taki sposób, że się zaplątałem. Nie mogłem przestać się śmiać, więc musiałem zejść ze sceny, żeby się uspokoić.
— Widownia wyła ze śmiechu — dodał Bruce, wycierając łzy. — A my razem z nimi. Gdzie to było?
— Chyba w Teksasie, nie? Na pewno gdzieś po necie krąży filmik — zaśmiał się Will.
Czas minął im w przyjemnej atmosferze.
Gdy Złodzieje zarobili już sporo pieniędzy, zainwestowali w nowy dwupiętrowy, długi na czternaście metrów autokar wyposażony w niewielką kuchnię, małą toaletę, telewizor i wieżę. Na środku pojazdu stała ogromna kanapa, gdzie często imprezowali po koncertach. Było także kilka małych łóżek, dlatego gdy weszli dość mocno podchmieleni do pojazdu, nikogo nie dziwiło, że Max runął na posłanie i zasnął.

1 komentarz:

  1. Hej,
    no wspaniale, och taki prezent, Dursley'owie się pojawili i jak widać ich kontakty już nie są takie zły...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń