Harry wracał właśnie ze spotkania
ze Snapem, gdy na drodze stanęli mu Jay, Alex i Ron. Cała trójka wyglądała na
podekscytowaną, a na jego widok popędzili w jego stronę.
— Gdzie ty łazisz, jak w szkole
dzieją się takie rzeczy? — rzucił Alex na wstępie. — Irytek nie ma co robić, a
Filch właśnie chce wlepić szlaban dziewczynom. Niesłuszny zresztą. Co z tym
robimy?
Bez słowa ruszył we wskazanym
kierunku, żeby osobiście rozeznać się w sytuacji. Hermiona, Susan, Jessica i
Ginny wraz ze swoją koleżanką z dormitorium Caroline stały przed wściekłym
woźnym, kłócąc się o swoje racje. Czarny wiedział doskonale, że przemówienie do
rozsądku Filcha graniczy z cudem, więc mieli robotę.
— Jaki plan? — zapytał Ron.
— Rozwalamy całe trzecie piętro.
Irytek niech rozrzuca łajnobomby, a my fajerwerki bliźniaków. Odciągniemy uwagę
Filcha od dziewczyn.
— My się tym zajmiemy, a ty
wyciągnij je z tego bałaganu w odpowiednim momencie — rzucił Alex.
Pokiwał głową. Trójka chłopaków
szybko zniknęła za rogiem, a Harry ruszył w kierunku dziewczyn. Od razu go
zauważyły, ale dał im znać, żeby nic nie robiły. Nie wiedział, o co chodzi
woźnemu, ale dziewczyny uparcie trwały przy swoim. Wreszcie do Czarnego
dołączył Irytek z łajnobombami w dłoniach.
— Iryt, zacznij robić piekło —
powiedział cicho.
Poltergeist zarechotał złośliwie
i zaczął rozrzucać śmierdzące niespodzianki po korytarzu. Filch wrzasnął
rozwścieczony, wygrażając mu, dopóki nie musiał odskoczyć przed jedną z
łajnobomb. Odwrócił się w stronę dziewczyn.
— Idziemy do dy…! — nie dane było
mu dokończyć.
Harry dał znać Huncwotom, żeby
ruszyli do ataku. Korytarz wypełnił się głośnymi piskami i hukami wypuszczonych
petard. Przejście rozświetliło się różnokolorowymi światłami. Woźny z wrzaskiem
rzucił się do Irytka, nie dostrzegając Huncwotów. Czarny pognał w stronę
dziewczyn i zaciągnął je do najbliższego pomieszczenia.
— Lepiej, żeby was tam nie było —
powiedział tylko z huncwockim uśmiechem i wypadł na korytarz, zatrzaskując
drzwi.
— Och, nie. Oni znowu zrobią
rozróbę. Musimy ich powstrzymać — oznajmiła Hermiona, lecz po otwarciu drzwi
natychmiast z powrotem wskoczyła do klasy.
Korytarz był już niewidoczny
wśród tak ostrych błysków. Słychać było huki, trzaski, śmiechy, krzyki i piski.
— Alex! Rzuć Smoka!
— Irytek! Zrzucaj te łajnobomby!
— Jay! Nie to! Chcesz rozpieprzyć
całą szkołę?!
— Aaaa! Ron! Weź to!
— Wiejemy, bo zaraz wróci!
— A dziewczyny?!
Po chwili poczuły, jak ktoś
ciągnie je za ręce. Wybiegli z kolorowych świateł wprost w tłum uczniów
czekający na skraju tego całego zamieszania.
— To było coś — zaśmiał się Jay.
— Hej, mam jeszcze jakieś zapasy w kieszeni.
Nim ktokolwiek zorientował się w
sytuacji, czwórka chłopaków wróciła w sam środek rozróby. W końcu huki zwabiły
nauczycieli. McGonagall była wściekła do granic możliwości.
— Kto to zrobił?! — warknęła.
— Irytek i Huncwoci! — ryknął
Filch, opędzając się od natrętnej petardy, która krążyła mu nad głową.
Syriusz gwizdnął cicho z
rozbawieniem, a Remus szturchnął go lekko w żebra, żeby zachowywał się jak na
nauczyciela przystało.
— Przecież tutaj jesteśmy —
rozległ się głos Jaya, który znalazł się w tłumie nie wiadomo kiedy razem z
Alexem, Ronem i Harrym.
McGonagall rozejrzała się po
nich. Nie wyglądali na przykładnych uczniów, gdyż mieli trochę sfatygowane
szaty, ale to nie był dowód winy.
— Widziałem Pottera chwilę przed
tym — warknął rozwścieczony Filch.
— Tylko przechodziłem —
powiedział Harry, a jego powieka nawet nie drgnęła po tym kłamstwie.
Fajerwerki powoli znikały. Po
chwili ukazał się zdemolowany korytarz obklejony łajnobombami. Wzrok jednak
najbardziej przykuwał czerwono-złoty kawałek materiału, leżący w samym środku
tej demolki. Alex zaklął cicho i dyskretnie pokazał pozostałym chłopakom
oderwany znak domu na szacie.
— Alex, zabiję cię — mruknął Jay.
— Może nie zauważą — pisnął
cicho.
Jego nadzieje były złudne. Filch
od razu dostrzegł kawałek materiału i podniósł go z satysfakcją na twarzy.
— Z tego wynika, że musiał to
zrobić Gryfon. A skąd są Huncwoci? Z Gryffindoru! — rzucił złośliwie. —
Williams, gdzie się podział znak domu z twojej szaty? — warknął.
— Rany, przechodziliśmy przez ten
syf i jakaś petarda nie chciała dać mi spokoju — powiedział znudzonym głosem,
starając się ukryć winę.
— Nie wyglądacie tak, jakbyście
tylko tamtędy przechodzili — zauważyła dyrektorka.
Zanim ktokolwiek zdołał jej
odpowiedzieć, rozległ się ryk Irytka, który wymyślił slogan:
— Filch zwodzony na manowce przez
Huncwotów i naczelnego dozorcę!
Zarechotał i poszybował dalej.
Kilku uczniów zachichotało. Huncwoci wymienili spojrzenia.
— Dzięki, Irytek. Zawsze wiesz,
jak nam pomóc — stęknął Jay.
— Czyli mamy sprawców — oznajmił Filch
z satysfakcją.
— Bardzo spostrzegawcze — zakpił
Harry, co spotkało się z chichotami.
W następnej chwili zdrowo
huknęło, gdy jakaś felerna petarda wreszcie wybuchła. Uczniowie z piskiem
uciekali, gdy smoki zaczęły latać nad ich głowami. Syriusz dostrzegł, jak
chłopcy wymieniają się spojrzeniami, a później ich usta wyginają się w typowo
huncwockim uśmieszku. W następnej chwili Jay, przez huki petard, krzyknął do
Irytka:
— Iryt, ostatni rzut!
Łajnobomba wylądowała na głowie
Filcha, który ryknął na całe gardło. W tym samym czasie Czarny zdołał odnaleźć
Panią Norris i zamienić jej sierść w różową w czarne cętki, tym samym
przyznając się, że poprzednim razem również upiększył kotkę woźnego. Alex i Ron
wyli z uciechy. Filch darł się jak opętany. McGonagall wreszcie usunęła felerną
petardę.
— Za mną — warknęła do czwórki
chłopców i wyczyściła Filcha z łajna. — Profesorze Black, proszę również ze
mną.
Idąc w stronę gabinetu
McGonagall, Alex mruknął:
— Zawiesi nas.
— Pieprzyć to — odpowiedział Jay.
— Dla samej miny Filcha było warto.
— Szlaban i punkty to za mało za coś
takiego — rzekła ostro McGonagall. — Od jutra jesteście zawieszeni w prawach
ucznia na tydzień, a jeszcze dziś macie zlikwidować szkody, jakie
wyrządziliście na trzecim piętrze. Minus pięćdziesiąt punktów za każdego z was.
Oprócz tego wyślemy listy do waszych rodziców.
— Przecież jesteśmy już dorośli —
powiedział Jay z niezadowoleniem.
— Dopóki chodzicie do szkoły,
wasi rodzice będą informowani o waszych wyczynach. Panem Potterem zajmie się
profesor Black.
— Matka mnie zabije — mruknął
Jay, gdy tylko znaleźli się za drzwiami gabinetu dyrektorki.
— O mojej nie wspomnę — dodał
Ron.
— Moja jakoś przeboleje. W
poprzedniej szkole prawie mnie zawiesili za bójkę — odparł Alex lekceważąco.
— A ty co mi zrobisz? — spytał
Harry Syriusza.
— Mogę cię zabić, mogę ci skopać
tyłek, mogę dużo... Ale pierwsze, co zrobię, to pogratuluję — wyszczerzył się i
klepnął go w plecy. — To było genialne. James przynajmniej nie przewraca się w
grobie.
Cała czwórka zaśmiała się.
Dotarli na trzecie piętro, gdzie Huncwoci wzięli się za sprzątanie.
— I…? — nie wytrzymała wreszcie
Hermiona.
Harry i Ron wymienili przerażone
spojrzenia. Zapomnieli, że to Hermiona zawsze trzymała ich w ryzach i
zawieszenie będzie dla nich gwoździem do trumny. Prędko ruszyli na drugi koniec
korytarza, żeby być jak najdalej od niej.
— Minus pięćdziesiąt punktów —
zaczął Łapa.
— Nie jest tak źle — mruknęła
Ginny.
— Za każdego — dokończył.
— Odrobimy! — krzyknął również z
daleka Jay, gdy Hermiona wciągnęła głośno powietrze.
— I od jutra mają tygodniowe
zawieszenie.
Hermiona zaczęła wydzierać się na
chłopaków, aż wszystkim włosy stanęły dęba.
— Chcieliśmy wam pomóc, a trochę
nas poniosło — rzucił Alex.
— Poniosło?! Tak was poniosło, że
zostaliście zawieszeni!
Zanim ją uspokoili, zdążyli
wyczyścić cały korytarz.
Natalie niemal płakała ze
śmiechu, gdy jakiś czas później Czarny pojawił się na próbie zespołu i
powiedział kobiecie oraz chłopakom, że został zawieszony w prawach ucznia. Kevin
wył ze śmiechu, kiedy opowiadał o tym, co widział na korytarzu.
— Teoretycznie nie powinienem się
pojawiać na kolejnych próbach — stwierdził w zamyśleniu.
— Gówno mnie obchodzi twoje
zawieszenie — odpowiedziała natychmiast Natalie. — Na próbach masz się zjawiać,
skoro i tak nikt o tym nie wie. Lekcje muzyki muszę ci odpuścić, ale na
opuszczenie prób nie licz.
W związku z zawieszeniem Czarny
nie mógł brać udziału w dodatkowych zajęciach, czyli lekcji muzyki czy
treningach quidditcha. Był już dorosły, więc mógł również odpuścić sobie
lekcje, chociaż musiał pozaliczać wszystkie sprawdziany. Nie obawiał się, że
będzie musiał coś poprawiać, bo od szkolenia u Bezimiennych mu to nie groziło.
Po zajęciach, gdy wszyscy wyszli
z gabinetu, nauczycielka zaproponowała Harry’emu małą imprezę. Jego najbliżsi
wiedzieli o powiązaniach Czarnego, Amy i Natalie, dlatego postanowili razem się
spotkać. Harry mimochodem powiedział Natalie, żeby zabrała Seana, a ona z
chęcią na to przystała. Wieczorem wszyscy zjawili się we Wrzeszczącej Chacie,
gdzie istniała mała szansa, że ktoś ich nakryje. Przyjaciele Czarnego zapoznali
się z Seanem, a później zaczęła się impreza, która wyjątkowo nie miała skończyć
się dla nich wielkim kacem. W pewnym momencie ktoś rzucił, żeby zagrali w pytanie
czy wyzwanie, na co wszyscy przystali. Padały różne dziwne pytania i zadania.
Alex zatańczył makarenę na stole, Natalie ściągała skarpetę ustami, a Tonks
lizała ścianę. W końcu Harry trafił na Syriusza.
— Raz nie zawsze. Wyzwanie.
Na ustach Czarnego pojawił się szatański
uśmiech, a Sean zachichotał.
— Pocałuj w usta najbliżej
siedzącą kobietę po twojej lewej stronie.
Wszyscy spojrzeli w określonym
kierunku. Amy zamarła, gdy zdała sobie sprawę z tego, że chodzi o nią. Natalie
wyszczerzyła się do Czarnego, doskonale wiedząc, że zdawał sobie sprawę z tego,
na kogo wypadnie. Tonks popchnęła Łapę w stronę Amy.
— Nie mamy całego dnia — rzucił
Remus z rozbawieniem.
Syriusz nie miał wyjścia.
Nachylił się w stronę Amy i pocałował ją. Już chciał się odsunąć, lecz Natalie
popchnęła swoją przyjaciółkę w jego stronę, więc ta wpadła w ramiona Łapy. Po
chwili wahania rzuciła się na mężczyznę, dając mu mocnego całusa w usta. Na tym
nie poprzestali. Wszyscy zaczęli klaskać. Czarny i Natalie przybili sobie
piątki.
— Bo się zapędzicie — zaśmiał się
chłopak.
Jego chrzestni wreszcie się od
siebie oderwali, a Łapa zdzielił go przez łeb. Syriusz zakręcił butelką i
wypadło na Hermionę, która wybrała wyzwanie.
— Zrobisz jakiś kawał Filchowi.
Hermiona zrobiła zbolałą minę. Po
kilku obrotach Jay wylosował Czarnego.
— Wyzwanie.
Chłopak kilka razy obrócił w
dłoni butelkę z zamyśleniem na twarzy. Nagle uśmiechnął się szeroko.
— Pocałujesz jakąś dziewczynę ze
swojego fanklubu.
— Jakiego fanklubu? — zdumiał
się, a Jay wybuchnął śmiechem.
— Ostatnio się dowiedziałem, że
masz fanklub lasek, które na ciebie lecą.
— Żartujesz!
— Nie żartuje — dodał Alex ze
śmiechem. — Zrobiły sobie tabelę pod tytułem Najlepsze ciacha w Hogwarcie i wylądowałeś na pierwszym miejscu.
Amy śmiała się jak opętana,
widząc minę swojego chrześniaka.
— Co za idiotki — powiedział
wreszcie Harry.
— Nie zdziwi cię zapewne, że na
czele fanklubu stoi Romilda — dodał Jay. — Z moich informacji wynika, że lista
jest w damskiej łazience, więc możesz zerknąć, którą możesz wycałować.
— Człowieku, ja mam dziewczynę!
— Ginny?
— To tylko zabawa — wzruszyła
ramionami.
— Powiedz, że jednak za dużo wypiłaś
— jęknął Harry, a ona ponownie wzruszyła ramionami.
— Szczerze? Uciszanie tych
dziewczyn na lekcjach, gdy mówią, jak dzisiaj wyglądasz jest już nużące —
powiedział wreszcie Łapa.
— Wiedziałeś?!
— Myślałem, że wiesz — zaśmiał
się. — Ciągle odprowadzają cię maślanymi spojrzeniami, więc…
— Zawsze możesz poradzić się
chrzestnego w tej sprawie — stwierdziła Amy z rozbawieniem. — Też miał fanklub,
podobnie jak twój ojciec.
— Jay też ma — powiedziała Ginny.
— C-co? — jęknął chłopak, a
Czarny wybuchnął śmiechem.
Zabrał Jayowi butelkę i zakręcił,
wracając do gry. Padło na Seana, który nadal się śmiejąc, wybrał pytanie.
— W kim aktualnie się
podkochujesz?
Z ust Seana natychmiast zszedł
uśmiech. Czarny uśmiechnął się szeroko, gdy Bezimienny posłał mu mrożące krew w
żyłach spojrzenie.
— Wyduś to z siebie — rzekł
teatralnym szeptem.
Wszyscy spojrzeli na mężczyznę z
zainteresowaniem, a ten wydukał wreszcie:
— Natalie.
Nauczycielka otworzyła lekko usta
z zaskoczenia, patrząc na Seana jak zaklęta.
— Serio? — spytała wreszcie, a
jej oczy błysnęły.
— Serio — potwierdził słabo.
— To super.
Zerwała się do pionu i uwiesiła
na Seanie z szerokim uśmiechem. Amy roześmiała się, widząc rozanieloną minę
chłopaka, a później przybiła piątkę z Harrym.
— Robisz dzisiaj za swatkę —
zauważył Ron.
Czarny niemal zawył z radości,
gdy po kilku kolejnych obrotach wylosował Jaya.
— Wyzwanie — powiedział słabo
chłopak i zacisnął oczy, obawiając się tego, co go czeka.
— Na obiedzie w Wielkiej Sali
zaśpiewasz balladę miłosną Jessice.
Jay jęknął rozpaczliwie, a
pozostali wybuchnęli śmiechem. Zemsta była słodka.
Następnego dnia Harry ubrał
koszulkę z napisem SYN SZATANA i pentagramem na piersiach, żeby wykonać swoje
zadanie. Wywołało to sensację wśród uczniów. Od razu po wejściu do Wielkiej
Sali pokazał koszulkę znajomym nauczycielom, żeby nie myśleli, że nie wywiązał
się z zadania. Wyszczerzyli się do niego w odpowiedzi. Chwilę później do środka
weszły Ginny i Hermiona. Rudowłosa ubrała na siebie krótką spódniczkę, obcisłą
bluzkę i kozaki na korku. Twarz przyozdobiona była grubą warstwą pudru.
Hermiona z kolei założyła opięte spodnie, bluzkę i buty – wszystko było czarne
i skórzane. Do tego dodała mocny czarny makijaż i natapirowała włosy. Wszyscy
wytrzeszczyli na nie oczy, gdy skierowały się do śmiejących się chłopaków.
— Zabiję was za te zadania —
powiedziała na wstępie Ginny. — Mam wrażenie, że widać mi majtki.
— Dobra, teraz ja — mruknął Alex,
a następnie krzyknął: — NIESPODZIANKA!
W następnej chwili cztery stoły i
ławki zostały pokryte różowym puchem. Kilka dziewczyn pisnęło z zachwytu, a
dyrektorka kazała Alexowi natychmiast przywrócić wszystko do porządku. Przez
chwilę chłopak wykłócał się z nią, że tak jest bardziej gustownie, ale i tak
musiał skapitulować. Chłopak mógł odhaczyć jedno swoje zadanie dotyczące
zrobienia rozróby w Wielkiej Sali.
Po śniadaniu wszyscy ruszyli za
Hermioną do gabinetu Filcha. Stali za rogiem, patrząc, jak mężczyzna wychodzi z
gabinetu.
— Ale co ja mam zrobić? Nie mam
głowy do żartów — jęknęła.
— Obklej jego gabinet tapetą w
misie — rzucił Ron.
Dziewczyna wykonała swoje zadanie
bez problemu. Kilka minut później Alex zalał wodą Wielką Salę. Chwilę później
jakiś pierwszak otworzył drzwi i cała woda wypłynęła do sali wejściowej, więc
prędko uciekli z miejsca przestępstwa. Czarny non stop odkładał w czasie
wykonanie swojego zadania, ale wiedział, że mu się nie upiecze. Ginny
przyniosła mu listę dziewczyn z jego fanklubu. Na Mapie Huncwotów znaleźli
jedną z dziewczyn, która była najbliżej. Harry z bólem serca wyszedł zza rogu,
dziękując w myślach wszystkim bóstwom, że korytarz jest pusty. Na drodze
stanęła mu piątoklasistka z Hufflepuff. Wbiła w niego maślane spojrzenie i
dopiero dostrzegł, o czym mówił Syriusz. Miał ochotę odwrócić się na pięcie i
uciec, ale wiedział, że przyjaciele nie dadzą mu spokoju. Najwidoczniej dotarło
do niej, że zmierza prosto do niej, bo jej oczy rozszerzyły się i stanęła jak
wryta. W końcu stanął przed nią. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, chwycił ją
za ramiona i pocałował, a raczej cmoknął w usta. Później zostawił ją oniemiałą
na środku korytarza. Przyjaciele śmiali się jak nienormalni, ale zadanie
zostało wykonane.
Nadeszła pora kolacji. Jay
wyglądał tak, jakby miał iść na ścięcie. Wstał, gdy zobaczył, że Jessica
usiadła przy stole i podszedł do niej. Później zaczął śpiewać przed nią balladę
miłosną. Nauczyciele i uczniowie patrzyli na niego jak na kompletnego debila,
chociaż dziewczyny z jego fanklubu wzdychały jak na jakimś dennym filmie
romantycznym. Harry, Alex i Ron płakali ze śmiechu razem z Ginny i Hermioną.
Natalie, Tonks, Remus i Syriusz śmiali się jak opętani. Jessica patrzyła na
Jaya oniemiała, a on zażenowany wrócił do przyjaciół.
— Mówiłem, że banda Pottera
oszalała — prychnął Stan Ronson od stołu Ślizgonów.
W następnej chwili oberwał tortem
w twarz, gdy Ron idealnie wycelował.
— Zadania wykonane — wydukał
przez śmiech Alex.
Nikt nic z tego nie rozumiał.
Hej, a można więcej Harry+Ginny? :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny blog <3
Hahahaha :D Cudownie! Czekam na kolejne aktualizacje. :) Wreszcie są moje ulubione rozdziały muzyczne, ale czekam na te koncertowe :D Toż to genialne :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tosia z podniebne-marzenie.blogspot.com
Witam,
OdpowiedzUsuńdowcip świetny, a te zadania cudowne jak to nikt nic nie rozumie przecież to widać czarno na białym, że to zadania w grze prawda czy wyzwanie, haha Harry ma swój fanklub....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia