wtorek, 22 września 2015

I. Rozdział 67 - Zawieszenie

Harry wracał właśnie ze spotkania ze Snapem, gdy na drodze stanęli mu Jay, Alex i Ron. Cała trójka wyglądała na podekscytowaną, a na jego widok popędzili w jego stronę.
— Gdzie ty łazisz, jak w szkole dzieją się takie rzeczy? — rzucił Alex na wstępie. — Irytek nie ma co robić, a Filch właśnie chce wlepić szlaban dziewczynom. Niesłuszny zresztą. Co z tym robimy?
Bez słowa ruszył we wskazanym kierunku, żeby osobiście rozeznać się w sytuacji. Hermiona, Susan, Jessica i Ginny wraz ze swoją koleżanką z dormitorium Caroline stały przed wściekłym woźnym, kłócąc się o swoje racje. Czarny wiedział doskonale, że przemówienie do rozsądku Filcha graniczy z cudem, więc mieli robotę.
— Jaki plan? — zapytał Ron.
— Rozwalamy całe trzecie piętro. Irytek niech rozrzuca łajnobomby, a my fajerwerki bliźniaków. Odciągniemy uwagę Filcha od dziewczyn.
— My się tym zajmiemy, a ty wyciągnij je z tego bałaganu w odpowiednim momencie — rzucił Alex.
Pokiwał głową. Trójka chłopaków szybko zniknęła za rogiem, a Harry ruszył w kierunku dziewczyn. Od razu go zauważyły, ale dał im znać, żeby nic nie robiły. Nie wiedział, o co chodzi woźnemu, ale dziewczyny uparcie trwały przy swoim. Wreszcie do Czarnego dołączył Irytek z łajnobombami w dłoniach.
— Iryt, zacznij robić piekło — powiedział cicho.
Poltergeist zarechotał złośliwie i zaczął rozrzucać śmierdzące niespodzianki po korytarzu. Filch wrzasnął rozwścieczony, wygrażając mu, dopóki nie musiał odskoczyć przed jedną z łajnobomb. Odwrócił się w stronę dziewczyn.
— Idziemy do dy…! — nie dane było mu dokończyć.
Harry dał znać Huncwotom, żeby ruszyli do ataku. Korytarz wypełnił się głośnymi piskami i hukami wypuszczonych petard. Przejście rozświetliło się różnokolorowymi światłami. Woźny z wrzaskiem rzucił się do Irytka, nie dostrzegając Huncwotów. Czarny pognał w stronę dziewczyn i zaciągnął je do najbliższego pomieszczenia.
— Lepiej, żeby was tam nie było — powiedział tylko z huncwockim uśmiechem i wypadł na korytarz, zatrzaskując drzwi.
— Och, nie. Oni znowu zrobią rozróbę. Musimy ich powstrzymać — oznajmiła Hermiona, lecz po otwarciu drzwi natychmiast z powrotem wskoczyła do klasy.
Korytarz był już niewidoczny wśród tak ostrych błysków. Słychać było huki, trzaski, śmiechy, krzyki i piski.
— Alex! Rzuć Smoka!
— Irytek! Zrzucaj te łajnobomby!
— Jay! Nie to! Chcesz rozpieprzyć całą szkołę?!
— Aaaa! Ron! Weź to!
— Wiejemy, bo zaraz wróci!
— A dziewczyny?!
Po chwili poczuły, jak ktoś ciągnie je za ręce. Wybiegli z kolorowych świateł wprost w tłum uczniów czekający na skraju tego całego zamieszania.
— To było coś — zaśmiał się Jay. — Hej, mam jeszcze jakieś zapasy w kieszeni.
Nim ktokolwiek zorientował się w sytuacji, czwórka chłopaków wróciła w sam środek rozróby. W końcu huki zwabiły nauczycieli. McGonagall była wściekła do granic możliwości.
— Kto to zrobił?! — warknęła.
— Irytek i Huncwoci! — ryknął Filch, opędzając się od natrętnej petardy, która krążyła mu nad głową.
Syriusz gwizdnął cicho z rozbawieniem, a Remus szturchnął go lekko w żebra, żeby zachowywał się jak na nauczyciela przystało.
— Przecież tutaj jesteśmy — rozległ się głos Jaya, który znalazł się w tłumie nie wiadomo kiedy razem z Alexem, Ronem i Harrym.
McGonagall rozejrzała się po nich. Nie wyglądali na przykładnych uczniów, gdyż mieli trochę sfatygowane szaty, ale to nie był dowód winy.
— Widziałem Pottera chwilę przed tym — warknął rozwścieczony Filch.
— Tylko przechodziłem — powiedział Harry, a jego powieka nawet nie drgnęła po tym kłamstwie.
Fajerwerki powoli znikały. Po chwili ukazał się zdemolowany korytarz obklejony łajnobombami. Wzrok jednak najbardziej przykuwał czerwono-złoty kawałek materiału, leżący w samym środku tej demolki. Alex zaklął cicho i dyskretnie pokazał pozostałym chłopakom oderwany znak domu na szacie.
— Alex, zabiję cię — mruknął Jay.
— Może nie zauważą — pisnął cicho.
Jego nadzieje były złudne. Filch od razu dostrzegł kawałek materiału i podniósł go z satysfakcją na twarzy.
— Z tego wynika, że musiał to zrobić Gryfon. A skąd są Huncwoci? Z Gryffindoru! — rzucił złośliwie. — Williams, gdzie się podział znak domu z twojej szaty? — warknął.
— Rany, przechodziliśmy przez ten syf i jakaś petarda nie chciała dać mi spokoju — powiedział znudzonym głosem, starając się ukryć winę.
— Nie wyglądacie tak, jakbyście tylko tamtędy przechodzili — zauważyła dyrektorka.
Zanim ktokolwiek zdołał jej odpowiedzieć, rozległ się ryk Irytka, który wymyślił slogan:
— Filch zwodzony na manowce przez Huncwotów i naczelnego dozorcę!
Zarechotał i poszybował dalej. Kilku uczniów zachichotało. Huncwoci wymienili spojrzenia.
— Dzięki, Irytek. Zawsze wiesz, jak nam pomóc — stęknął Jay.
— Czyli mamy sprawców — oznajmił Filch z satysfakcją.
— Bardzo spostrzegawcze — zakpił Harry, co spotkało się z chichotami.
W następnej chwili zdrowo huknęło, gdy jakaś felerna petarda wreszcie wybuchła. Uczniowie z piskiem uciekali, gdy smoki zaczęły latać nad ich głowami. Syriusz dostrzegł, jak chłopcy wymieniają się spojrzeniami, a później ich usta wyginają się w typowo huncwockim uśmieszku. W następnej chwili Jay, przez huki petard, krzyknął do Irytka:
— Iryt, ostatni rzut!
Łajnobomba wylądowała na głowie Filcha, który ryknął na całe gardło. W tym samym czasie Czarny zdołał odnaleźć Panią Norris i zamienić jej sierść w różową w czarne cętki, tym samym przyznając się, że poprzednim razem również upiększył kotkę woźnego. Alex i Ron wyli z uciechy. Filch darł się jak opętany. McGonagall wreszcie usunęła felerną petardę.
— Za mną — warknęła do czwórki chłopców i wyczyściła Filcha z łajna. — Profesorze Black, proszę również ze mną.
Idąc w stronę gabinetu McGonagall, Alex mruknął:
— Zawiesi nas.
— Pieprzyć to — odpowiedział Jay. — Dla samej miny Filcha było warto.
— Szlaban i punkty to za mało za coś takiego — rzekła ostro McGonagall. — Od jutra jesteście zawieszeni w prawach ucznia na tydzień, a jeszcze dziś macie zlikwidować szkody, jakie wyrządziliście na trzecim piętrze. Minus pięćdziesiąt punktów za każdego z was. Oprócz tego wyślemy listy do waszych rodziców.
— Przecież jesteśmy już dorośli — powiedział Jay z niezadowoleniem.
— Dopóki chodzicie do szkoły, wasi rodzice będą informowani o waszych wyczynach. Panem Potterem zajmie się profesor Black.
— Matka mnie zabije — mruknął Jay, gdy tylko znaleźli się za drzwiami gabinetu dyrektorki.
— O mojej nie wspomnę — dodał Ron.
— Moja jakoś przeboleje. W poprzedniej szkole prawie mnie zawiesili za bójkę — odparł Alex lekceważąco.
— A ty co mi zrobisz? — spytał Harry Syriusza.
— Mogę cię zabić, mogę ci skopać tyłek, mogę dużo... Ale pierwsze, co zrobię, to pogratuluję — wyszczerzył się i klepnął go w plecy. — To było genialne. James przynajmniej nie przewraca się w grobie.
Cała czwórka zaśmiała się. Dotarli na trzecie piętro, gdzie Huncwoci wzięli się za sprzątanie.
— I…? — nie wytrzymała wreszcie Hermiona.
Harry i Ron wymienili przerażone spojrzenia. Zapomnieli, że to Hermiona zawsze trzymała ich w ryzach i zawieszenie będzie dla nich gwoździem do trumny. Prędko ruszyli na drugi koniec korytarza, żeby być jak najdalej od niej.
— Minus pięćdziesiąt punktów — zaczął Łapa.
— Nie jest tak źle — mruknęła Ginny.
— Za każdego  — dokończył.
— Odrobimy! — krzyknął również z daleka Jay, gdy Hermiona wciągnęła głośno powietrze.
— I od jutra mają tygodniowe zawieszenie.
Hermiona zaczęła wydzierać się na chłopaków, aż wszystkim włosy stanęły dęba.
— Chcieliśmy wam pomóc, a trochę nas poniosło — rzucił Alex.
— Poniosło?! Tak was poniosło, że zostaliście zawieszeni!
Zanim ją uspokoili, zdążyli wyczyścić cały korytarz.
Natalie niemal płakała ze śmiechu, gdy jakiś czas później Czarny pojawił się na próbie zespołu i powiedział kobiecie oraz chłopakom, że został zawieszony w prawach ucznia. Kevin wył ze śmiechu, kiedy opowiadał o tym, co widział na korytarzu.
— Teoretycznie nie powinienem się pojawiać na kolejnych próbach — stwierdził w zamyśleniu.
— Gówno mnie obchodzi twoje zawieszenie — odpowiedziała natychmiast Natalie. — Na próbach masz się zjawiać, skoro i tak nikt o tym nie wie. Lekcje muzyki muszę ci odpuścić, ale na opuszczenie prób nie licz.
W związku z zawieszeniem Czarny nie mógł brać udziału w dodatkowych zajęciach, czyli lekcji muzyki czy treningach quidditcha. Był już dorosły, więc mógł również odpuścić sobie lekcje, chociaż musiał pozaliczać wszystkie sprawdziany. Nie obawiał się, że będzie musiał coś poprawiać, bo od szkolenia u Bezimiennych mu to nie groziło.
Po zajęciach, gdy wszyscy wyszli z gabinetu, nauczycielka zaproponowała Harry’emu małą imprezę. Jego najbliżsi wiedzieli o powiązaniach Czarnego, Amy i Natalie, dlatego postanowili razem się spotkać. Harry mimochodem powiedział Natalie, żeby zabrała Seana, a ona z chęcią na to przystała. Wieczorem wszyscy zjawili się we Wrzeszczącej Chacie, gdzie istniała mała szansa, że ktoś ich nakryje. Przyjaciele Czarnego zapoznali się z Seanem, a później zaczęła się impreza, która wyjątkowo nie miała skończyć się dla nich wielkim kacem. W pewnym momencie ktoś rzucił, żeby zagrali w pytanie czy wyzwanie, na co wszyscy przystali. Padały różne dziwne pytania i zadania. Alex zatańczył makarenę na stole, Natalie ściągała skarpetę ustami, a Tonks lizała ścianę. W końcu Harry trafił na Syriusza.
— Raz nie zawsze. Wyzwanie.
Na ustach Czarnego pojawił się szatański uśmiech, a Sean zachichotał.
— Pocałuj w usta najbliżej siedzącą kobietę po twojej lewej stronie.
Wszyscy spojrzeli w określonym kierunku. Amy zamarła, gdy zdała sobie sprawę z tego, że chodzi o nią. Natalie wyszczerzyła się do Czarnego, doskonale wiedząc, że zdawał sobie sprawę z tego, na kogo wypadnie. Tonks popchnęła Łapę w stronę Amy.
— Nie mamy całego dnia — rzucił Remus z rozbawieniem.
Syriusz nie miał wyjścia. Nachylił się w stronę Amy i pocałował ją. Już chciał się odsunąć, lecz Natalie popchnęła swoją przyjaciółkę w jego stronę, więc ta wpadła w ramiona Łapy. Po chwili wahania rzuciła się na mężczyznę, dając mu mocnego całusa w usta. Na tym nie poprzestali. Wszyscy zaczęli klaskać. Czarny i Natalie przybili sobie piątki.
— Bo się zapędzicie — zaśmiał się chłopak.
Jego chrzestni wreszcie się od siebie oderwali, a Łapa zdzielił go przez łeb. Syriusz zakręcił butelką i wypadło na Hermionę, która wybrała wyzwanie.
— Zrobisz jakiś kawał Filchowi.
Hermiona zrobiła zbolałą minę. Po kilku obrotach Jay wylosował Czarnego.
— Wyzwanie.
Chłopak kilka razy obrócił w dłoni butelkę z zamyśleniem na twarzy. Nagle uśmiechnął się szeroko.
— Pocałujesz jakąś dziewczynę ze swojego fanklubu.
— Jakiego fanklubu? — zdumiał się, a Jay wybuchnął śmiechem.
— Ostatnio się dowiedziałem, że masz fanklub lasek, które na ciebie lecą.
— Żartujesz!
— Nie żartuje — dodał Alex ze śmiechem. — Zrobiły sobie tabelę pod tytułem Najlepsze ciacha w Hogwarcie i wylądowałeś na pierwszym miejscu.
Amy śmiała się jak opętana, widząc minę swojego chrześniaka.
— Co za idiotki — powiedział wreszcie Harry.
— Nie zdziwi cię zapewne, że na czele fanklubu stoi Romilda — dodał Jay. — Z moich informacji wynika, że lista jest w damskiej łazience, więc możesz zerknąć, którą możesz wycałować.
— Człowieku, ja mam dziewczynę!
— Ginny?
— To tylko zabawa — wzruszyła ramionami.
— Powiedz, że jednak za dużo wypiłaś — jęknął Harry, a ona ponownie wzruszyła ramionami.
— Szczerze? Uciszanie tych dziewczyn na lekcjach, gdy mówią, jak dzisiaj wyglądasz jest już nużące — powiedział wreszcie Łapa.
— Wiedziałeś?!
— Myślałem, że wiesz — zaśmiał się. — Ciągle odprowadzają cię maślanymi spojrzeniami, więc…
— Zawsze możesz poradzić się chrzestnego w tej sprawie — stwierdziła Amy z rozbawieniem. — Też miał fanklub, podobnie jak twój ojciec.
— Jay też ma — powiedziała Ginny.
— C-co? — jęknął chłopak, a Czarny wybuchnął śmiechem.
Zabrał Jayowi butelkę i zakręcił, wracając do gry. Padło na Seana, który nadal się śmiejąc, wybrał pytanie.
— W kim aktualnie się podkochujesz?
Z ust Seana natychmiast zszedł uśmiech. Czarny uśmiechnął się szeroko, gdy Bezimienny posłał mu mrożące krew w żyłach spojrzenie.
— Wyduś to z siebie — rzekł teatralnym szeptem.
Wszyscy spojrzeli na mężczyznę z zainteresowaniem, a ten wydukał wreszcie:
— Natalie.
Nauczycielka otworzyła lekko usta z zaskoczenia, patrząc na Seana jak zaklęta.
— Serio? — spytała wreszcie, a jej oczy błysnęły.
— Serio — potwierdził słabo.
— To super.
Zerwała się do pionu i uwiesiła na Seanie z szerokim uśmiechem. Amy roześmiała się, widząc rozanieloną minę chłopaka, a później przybiła piątkę z Harrym.
— Robisz dzisiaj za swatkę — zauważył Ron.
Czarny niemal zawył z radości, gdy po kilku kolejnych obrotach wylosował Jaya.
— Wyzwanie — powiedział słabo chłopak i zacisnął oczy, obawiając się tego, co go czeka.
— Na obiedzie w Wielkiej Sali zaśpiewasz balladę miłosną Jessice.
Jay jęknął rozpaczliwie, a pozostali wybuchnęli śmiechem. Zemsta była słodka.

Następnego dnia Harry ubrał koszulkę z napisem SYN SZATANA i pentagramem na piersiach, żeby wykonać swoje zadanie. Wywołało to sensację wśród uczniów. Od razu po wejściu do Wielkiej Sali pokazał koszulkę znajomym nauczycielom, żeby nie myśleli, że nie wywiązał się z zadania. Wyszczerzyli się do niego w odpowiedzi. Chwilę później do środka weszły Ginny i Hermiona. Rudowłosa ubrała na siebie krótką spódniczkę, obcisłą bluzkę i kozaki na korku. Twarz przyozdobiona była grubą warstwą pudru. Hermiona z kolei założyła opięte spodnie, bluzkę i buty – wszystko było czarne i skórzane. Do tego dodała mocny czarny makijaż i natapirowała włosy. Wszyscy wytrzeszczyli na nie oczy, gdy skierowały się do śmiejących się chłopaków.
— Zabiję was za te zadania — powiedziała na wstępie Ginny. — Mam wrażenie, że widać mi majtki.
— Dobra, teraz ja — mruknął Alex, a następnie krzyknął: — NIESPODZIANKA!
W następnej chwili cztery stoły i ławki zostały pokryte różowym puchem. Kilka dziewczyn pisnęło z zachwytu, a dyrektorka kazała Alexowi natychmiast przywrócić wszystko do porządku. Przez chwilę chłopak wykłócał się z nią, że tak jest bardziej gustownie, ale i tak musiał skapitulować. Chłopak mógł odhaczyć jedno swoje zadanie dotyczące zrobienia rozróby w Wielkiej Sali.
Po śniadaniu wszyscy ruszyli za Hermioną do gabinetu Filcha. Stali za rogiem, patrząc, jak mężczyzna wychodzi z gabinetu.
— Ale co ja mam zrobić? Nie mam głowy do żartów — jęknęła.
— Obklej jego gabinet tapetą w misie — rzucił Ron.
Dziewczyna wykonała swoje zadanie bez problemu. Kilka minut później Alex zalał wodą Wielką Salę. Chwilę później jakiś pierwszak otworzył drzwi i cała woda wypłynęła do sali wejściowej, więc prędko uciekli z miejsca przestępstwa. Czarny non stop odkładał w czasie wykonanie swojego zadania, ale wiedział, że mu się nie upiecze. Ginny przyniosła mu listę dziewczyn z jego fanklubu. Na Mapie Huncwotów znaleźli jedną z dziewczyn, która była najbliżej. Harry z bólem serca wyszedł zza rogu, dziękując w myślach wszystkim bóstwom, że korytarz jest pusty. Na drodze stanęła mu piątoklasistka z Hufflepuff. Wbiła w niego maślane spojrzenie i dopiero dostrzegł, o czym mówił Syriusz. Miał ochotę odwrócić się na pięcie i uciec, ale wiedział, że przyjaciele nie dadzą mu spokoju. Najwidoczniej dotarło do niej, że zmierza prosto do niej, bo jej oczy rozszerzyły się i stanęła jak wryta. W końcu stanął przed nią. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, chwycił ją za ramiona i pocałował, a raczej cmoknął w usta. Później zostawił ją oniemiałą na środku korytarza. Przyjaciele śmiali się jak nienormalni, ale zadanie zostało wykonane.
Nadeszła pora kolacji. Jay wyglądał tak, jakby miał iść na ścięcie. Wstał, gdy zobaczył, że Jessica usiadła przy stole i podszedł do niej. Później zaczął śpiewać przed nią balladę miłosną. Nauczyciele i uczniowie patrzyli na niego jak na kompletnego debila, chociaż dziewczyny z jego fanklubu wzdychały jak na jakimś dennym filmie romantycznym. Harry, Alex i Ron płakali ze śmiechu razem z Ginny i Hermioną. Natalie, Tonks, Remus i Syriusz śmiali się jak opętani. Jessica patrzyła na Jaya oniemiała, a on zażenowany wrócił do przyjaciół.
— Mówiłem, że banda Pottera oszalała — prychnął Stan Ronson od stołu Ślizgonów.
W następnej chwili oberwał tortem w twarz, gdy Ron idealnie wycelował.
— Zadania wykonane — wydukał przez śmiech Alex.
Nikt nic z tego nie rozumiał.

3 komentarze:

  1. Hej, a można więcej Harry+Ginny? :)
    Rewelacyjny blog <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha :D Cudownie! Czekam na kolejne aktualizacje. :) Wreszcie są moje ulubione rozdziały muzyczne, ale czekam na te koncertowe :D Toż to genialne :D
    Pozdrawiam
    Tosia z podniebne-marzenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    dowcip świetny, a te zadania cudowne jak to nikt nic nie rozumie przecież to widać czarno na białym, że to zadania w grze prawda czy wyzwanie, haha Harry ma swój fanklub....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń