Widząc postępy przyjaciół w
oklumencji, Harry postanowił zacząć sprawdzać ich z zaskoczenia. Korzystając z
idealniej okazji, gdy wraz z Jayem, Alexem i Ginny szedł za Syriuszem, Remusem
i Tonks, dał znać chłopakom, żeby wyciągnęli różdżki. Zgodnie rzucili zaklęcia
na trójkę nauczycieli, którzy z łatwością się obronili. Kiedy przerwali ataki
na ich umysły, cała trójka natychmiast się odwróciła, żeby sprawdzić, co jest
grane. Gryfoni pokazali im jedynie kciuki w górę z niewinnymi uśmieszkami, więc
ci pokręcili tylko głowami i poszli dalej.
Od tego czasu robił im takie
sprawdziany coraz częściej, atakując znienacka. Chciał być stuprocentowo pewny,
że sekret Amy pozostanie między nimi. Na kolejnej lekcji osobiście sprawdził
każdego z nich. Na koniec uśmiechnął się lekko i powiedział:
— Za godzinę we Wrzeszczącej
Chacie.
— Dowiemy się?! — krzyknęli za
nim.
— Tak!
Syriusz zaklaskał, a Harry
uśmiechnął się wesoło, gdy wyobraził sobie jego minę, kiedy zobaczy Amy.
Wkroczył do zamku Bezimiennych i skierował się do jadalni, skąd usłyszał głos
swojej chrzestnej. Dosiadł się do Amy, Franka i Seana, którzy nadal siedzieli w
piżamach.
— Jak tam? — zagadnęła jego
chrzestna.
— Szykuj się na randkę.
— Co? — zaśmiała się.
— Nie chcesz randki z Łapą? —
sugestywnie uniósł brwi.
Otworzyła usta, zamknęła je i
znowu otworzyła, ale najwidoczniej nie miała pojęcia, co odpowiedzieć, więc
zamknęła je ponownie. Sean zachichotał.
— Nauczyli się oklumencji —
przyznał wreszcie Czarny, chyłkiem podkradając kobiecie ciastko. — Za
hogwardzką godzinę mamy się z nimi spotkać.
— Jesteś pewny? — powiedziała
lekko drżącym głosem.
— Jak amen w pacierzu. Lepiej nie
będzie.
Kobieta przez chwilę patrzyła na
niego w milczeniu, a później niemal pobiegła do swojego pokoju, żeby
doprowadzić się do porządku. Kilka minut później wpadła z powrotem do jadalni,
czesząc włosy.
— Co chcesz im powiedzieć, gdy
spytają, jak się spotkaliśmy?
Harry zastanowił się chwilę.
— Sami wpadli na to, że byłem na
szkoleniu, więc nie wiem, czy jest sens, żeby wymyślać nie wiadomo jakie
historyjki. Jak myślisz?
— Chyba masz rację. Tym bardziej,
że za jakiś czas Ryan chce nas wyprowadzić z ukrycia.
Zza portretu Merlina Amy wyszła
pod peleryną niewidką, a Harry co chwilę zerkał na Mapę Huncwotów, by na nikogo
nie wpaść. Przez nikogo niezauważeni dotarli do Wierzby Bijącej.
Syriusz, Remus, Tonks, Ron,
Ginny, Hermiona, Jay i Alex stawili się na spotkanie z ciekawością wypisaną na
twarzach. Harry’ego jeszcze nie było, więc niecierpliwie czekali, zastanawiając
się, co chłopak chce im pokazać. Po kilku minutach usłyszeli rozmowę dochodzącą
z niedaleka.
— Naprawdę nie mogłeś znaleźć
lepszego miejsca?
Remus i Syriusz wymienili
spojrzenia, słysząc ten głos, chociaż musieli przyznać, że było w nim coś znajomego.
— Przestaniesz wreszcie narzekać?
— Nie, bo lubię cię denerwować.
Cholera, zaplątałam się.
— Ściągnij tę niewidkę. Przecież
już cię nikt nie zobaczy. — Niemal usłyszeli, jak Harry wywraca oczami.
— Nie mogłeś mi wcześniej
powiedzieć? — Chwila szumów. — Merlinie, zaraz się przewrócę! Pomóż mi!
W następnej chwili rozległ się
głośny i nieopanowany śmiech Harry’ego oraz przekleństwa kobiety.
— Za ten śmiech dostaniesz w ryj,
Czarny!
— Bo się przestraszę.
Po chwili z tunelu wyłonił się
rozbawiony Harry, a zaraz za nim piękna, młoda kobieta, na widok której Syriuszowi
szybciej zabiło serce. Brunetka omiotła wszystkich spojrzeniem, zatrzymując go
dłużej na Łapie. Uniosła kącik ust nieco zestresowana, natomiast Harry nie
potrafił powstrzymać wielkiego uśmiechu.
— Chcieliście wiedzieć, więc
proszę bardzo — powiedział wreszcie. — Niektórzy pewnie ją znają. Amy Way, moja
matka chrzestna.
Wszystkich kompletnie zatkało.
Syriusz rozszerzył oczy, a Amy zaczęła nerwowo wykręcać palce.
— No nie wierzę, wszyscy stracili
głos. Stał się cud — zaśmiał się Harry.
— Trochę nas… zaskoczyłeś —
powiedziała wreszcie Hermiona ze zdumieniem.
— Trochę? Łapa chyba wykorkuje —
dodała Tonks.
Syriusz prędko się opanował, co
spotkało się ze śmiechem Czarnego. Remus pierwszy otrząsnął się z szoku i
podszedł do kobiety, która uśmiechnęła się szeroko.
— Lunio, jak dobrze cię znowu
widzieć.
Wyściskali się za wszystkie czasy.
— Co się z tobą działo? Byliśmy
pewni, że nie żyjesz — powiedział, odsuwając się na odległość wyciągniętych
ramion.
— Zaraz wam co nieco powiem. To
dość zawiła historia. Ty pewnie jesteś Ginny — dodała do rudowłosej, która
podeszła się przywitać. — Dużo o tobie słyszałam.
— Ja niestety właściwie o tobie
nic.
Amy pokiwała głową z lekkim
uśmiechem. W trakcie gdy pozostali zapoznawali się z kobietą, Łapa nadal
otrząsał się z szoku. W końcu Czarny popchnął go w stronę Amy, więc nie miał
wyboru. Na ich twarzach widoczne było skrępowanie, jednak wreszcie uściskali
się jak starzy znajomi. Harry trochę wyczyścił pomieszczenie z kurzu, jednak
przy tym oderwał nogę od stołu, który się przewrócił. Gdy próbował ją przykleić
z powrotem, stół stał dość krzywo. Ramiona mu opadły, kiedy usłyszał chichot
Amy.
— Nie bierz się lepiej za
zaklęcia gospodarcze, Czarny. Jesteś w tym beznadziejny.
— No nic nie poradzę — wymamrotał,
kapitulując, żeby Amy mogła się tym zająć porządnie.
Chwilę później wszyscy rozsiedli
się na krzesłach. Amy westchnęła i opowiedziała głównie Syriuszowi i Remusowi o
tym, jak została zaatakowana przez śmierciożerców. Nie wspomniała o Jimie i
Bezimiennych, lecz stwierdziła, że pomógł jej jakiś nieznajomy, przygarnął do
swojej grupy i to u nich ukrywała się przez tyle lat.
— Jak się poznaliście? — zapytała
Tonks.
Harry i Amy wymienili szybkie
spojrzenia. Czarny wiedział, że jego przyjaciele skojarzą fakty, jednak
powiedział:
— Ja też przypadkiem trafiłem do
tych znajomych.
— Nic więcej się nie dowiemy,
tak? — zapytał Alex, a Harry kiwnął głową.
— Mieliście nauczyć się
oklumencji, bo Amy rzekomo nadal nie żyje i tak na razie ma zostać, okay?
— Dlaczego? — nie rozumiał
Lunatyk.
— Tak będzie lepiej dla
wszystkich — odpowiedziała cicho Amy.
Wszyscy wiedzieli, że Harry nie
zdradził im całego sekretu i ma jeszcze dużo za uszami, jednak postanowili mu
zaufać i nie drążyć tematu.
Witam,
OdpowiedzUsuńpoznali sekret, ale nie cały, Harry kiepsko radzi sobie z zaklęciami gospodarczymi, to jest boskie....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia