Harry czuł, że coś jest nie tak.
Ledwo pamiętał, co się działo w gabinecie Remusa, a zachowanie jego przyjaciół
tylko potwierdziło, że stało się coś poważnego. Co on właściwie zrobił? Jak
przez mgłę widział twarz przerażonego Syriusza i wiedział, że to przez niego.
Ale dlaczego…? Ciszę przerwał trzask z niedaleka i mamrotanie Filcha:
— Znowu Irytek…
Zobaczył zbliżający się cień zza
rogu, więc prędko otworzył drzwi klasy i wepchnął przyjaciół do środka,
starając się zachowywać jak najciszej. Niestety, sam nie zdążył się schować.
— Potter! Widzę cię! — krzyknął
Filch z satysfakcją, więc Harry prędko zamknął drzwi, zostając na korytarzu. —
Jest już po ciszy nocnej, więc kara cię nie ominie. Kogo tam chowasz? — dodał
nagle podejrzliwie.
— Nikogo — odparł lekceważąco.
— W takim razie sprawdźmy.
Harry otworzył drzwi i zanim
Filch wszedł zaraz za nim, rzucił na przyjaciół zaklęcia uciszające i iluzję.
— Mówiłem, że nikogo — burknął do
woźnego.
— Bez szlabanu się nie obędzie —
odpowiedział z satysfakcją. — Do opiekuna!
Harry westchnął rozpaczliwie.
— Właśnie od niego wracam.
— To się okaże. Za mną!
Wymamrotał pod nosem przekleństwo
i zanim zamknął drzwi, zrzucił z pozostałych zaklęcia. Z miną cierpiętnika
ruszył za Filchem do gabinetu Syriusza. Nie pofatygował się, żeby przekazać
woźnemu, że mężczyzny prawdopodobnie nie ma w środku, jednak okazało się, że
Łapa już wrócił.
— Złapałem Gryfona łażącego po
korytarzu po godzinie policyjnej — rzekł niemal radośnie i wciągnął do środka Harry’ego,
który ociągał się przed drzwiami.
Łapa, Lunatyk i Tonks spojrzeli
na niego.
— Harry był z nami — oznajmił
Syriusz, zanim Filch cokolwiek powiedział.
Z ust woźnego zszedł uśmiech.
— Mówiłem? — rzucił do niego
Harry. — Nie będzie wieszania pod sufitem.
Tonks parsknęła śmiechem.
— Ale dobrze się składa, że go
przyprowadziłeś, bo zapomniałem mu o czymś powiedzieć — dodał Syriusz.
Harry zerknął na niego niepewnie,
jednak nic nie powiedział. Wkurzony Filch wyszedł, trzaskając drzwiami, aż
obraz wiszący na ścianie niebezpiecznie zadygotał. Lunatyk rzucił Łapie szybkie
spojrzenie i stwierdził, że już pójdzie. Zaraz za nim do wyjścia ruszyła Tonks.
Harry i Syriusz zostali sami. Zapadła chwila ciszy.
— O co chodzi? — zapytał wreszcie
chłopak, a w jego głosie można było wyczuć wahanie.
— Możesz mi powiedzieć, co to
było?
Harry nerwowo zaczął wykręcać
palce.
— Szczerze mówiąc to sam nie wiem
i… — zawahał się, zanim dodał: — niezbyt wszystko pamiętam.
Łapa wytrzeszczył na niego oczy.
— Jak to: niezbyt pamiętasz? —
zdumiał się, a Harry zagryzł dolną wargę.
— Mam tylko przebłyski. Trochę
jak wtedy, gdy przed szkoleniem rzucałem zaklęcia, których później nie
pamiętałem — przyznał. — Brian uznawał to za wybuchy magii, tyle że po
szkoleniu miały ustać — dodał niepewnie.
Syriusza nagle uderzyły słowa,
które powiedział w jego stronę Brian, gdy znajdowali się w zamku Feniksów: Jego moc rośnie. Nie tylko chodzi o Feniksy.
— Może nie do końca nad tym
panujesz — zaproponował, a chłopak wzruszył bezradnie ramionami.
— Przepraszam.
— Daj spokój. To nie twoja wina.
— Tego nie wiem — szepnął.
Łapa nie odpowiedział.
Nadeszła Noc Duchów, a wraz z nią
bal Halloween. Od miesiąca mówiono tylko o tym. O strojach, o muzyce, o
partnerach… Dziewczyny szykowały się do balu cały dzień. Męska część Hogwartu
zabrała się do tego godzinę przed rozpoczęciem imprezy.
Harry zdecydował się na strój
wampira, dlatego pomazał twarz, szyję i dłonie białym jak śnieg fluidem.
Okulary odłożył na bok, do oczu włożył soczewki o krwistoczerwonych tęczówkach,
a obwódkę oka pomalował na czerwono, żeby był lepszy efekt. Zaklęciem wydłużył
sobie dwa zęby, żeby wyglądały jak kły, a brodę ochlapał substancją, która przypominała
krew. Ze skrzywieniem doszedł do wniosku, że kły są bardzo uciążliwe przy
mówieniu, więc wyobrażał sobie, co będzie przechodził, gdy będzie chciał coś
zjeść albo wypić. Czarny strój idealnie kontrastował z białą twarzą, a czarna
jak smoła peleryna skojarzyła mu się ze Snapem. Po przemyśleniu postanowił pod
szatę włożyć białą koszulę i również poplamił ją sztuczną krwią.
Jay wybrał przebranie zombie i
wyszło mu to naprawdę świetnie, choć Alex uznał, że obrzydzi wszystkim posiłek,
a Jessica, jego partnerka, z którą chodził zaledwie od dwóch tygodni,
zwymiotuje, zanim go pocałuje. Po tym stwierdzeniu Jay postanowił zmniejszyć
ilość ran na twarzy. Alex natomiast przykleił sobie skrzydła upadłego anioła i
przy każdym obrocie kogoś nimi uderzał. Ron postanowił przebrać się w mumię,
dlatego owinął się bandażami i nadał swojej twarzy zmęczony wygląd.
Kierując się w stronę Wielkiej
Sali, dostrzegli trytonkę, elfa, mugolską pielęgniarkę, pluszowego misia i
lalkę Barbie. Alex znalazł w tłumie sterczącym na korytarzu Susan przebraną za
wróżkę. Jessica oznajmiła, że Jay wygląda obrzydliwie i ze skrzywieniem
przyjęła jego całusa w policzek. Sama przebrała się za anielicę. Po kilku
minutach dołączyły do nich Hermiona i Ginny. Starsza Gryfonka najwyraźniej zainspirowała
się wypadkiem w drugiej klasie i przebrała się za kota, natomiast rudowłosa
natapirowała włosy, zrobiła sobie ostry i rozmazany ciemny makijaż, a w dłoni
trzymała miotłę – była wiedźmą.
Wielka Sala urządzona była w
ponurych kolorach, a źródłem światła były świecące dynie zwisające ze
sklepienia i położone na stołach. Gdzieniegdzie zawieszono pajęczyny, co
sprawiło, że Ron mocno się wzdrygnął. Stół nauczycielski zastąpiła scena, a
pomieszczenie podzielono na dwie części: w jednej stały okrągłe stoliki na
kilkanaście osób, a w drugiej pozostawiono wolne miejsce do tańca. Alex
poprowadził wszystkich do wolnego stolika w głębi pomieszczenia, żeby mieli
trochę prywatności. Harry dostrzegł, że również nauczyciele byli przebrani.
Spostrzegł Syriusza z przepaską na oku i pirackim kapeluszem na głowie, Tonks z
aureolą nad głową i Lunatyka z turbanem na głowie i w stroju sułtana. Sama
dyrektorka Hogwartu przebrała się z za damę dworu królewskiego. Kiedy wszyscy
zajęli już swoje miejsca, McGonagall powstała, by przemówić:
— Witam was, drodzy uczniowie.
Nadszedł czas balu Halloween. Bardzo się cieszę, że wzięliście sobie do serca
słowa o przebraniach. Wielu z was ciężko rozpoznać, jedni przerażają, inni
wzbudzają śmiech, ale każdy z was wygląda wyjątkowo. Zabawa będzie trwała do
białego rana i mam nadzieję, że wyniesiecie dużo dobrych wspomnień z tego balu.
Na scenę wyszedł zespół, który
zaczął grać pierwszą piosenkę. Jednocześnie na stole pojawiły się różnorodne
potrawy i napoje. Parkiet zapełnił się uczniami. Jessica i Hermiona musiały
poczekać, aż ich partnerzy zapełnią żołądki, natomiast Susan i Ginny zostały
natychmiast wyciągnięte do tańca. Gdy impreza znacznie się rozkręciła, do
Harry’ego i Jaya odpoczywających po tańcu dosiedli się Seamus i Dean.
— Coś na większe rozluźnienie? —
wyszczerzył się Seamus i ukradkiem wyciągnął spod szaty butelkę Ognistej Whisky.
Jay wytrzeszczył oczy.
— Wy to proponujecie? — nie
dowierzał Harry.
— Ślizgoni mają niezły zapas pod
stolikami, więc im jedną zwędziliśmy — odpowiedział Dean z uśmieszkiem. —
Chętni?
Jay rozejrzał się po tłumie,
dłużej zatrzymując wzrok na nauczycielach.
— Lej.
Seamus odkręcił butelkę i pod
stołem zaczął polewać do szklanek.
— Bu!
Cała czwórka podskoczyła, a
Seamus niemal upuścił butelkę.
— Ron! — warknął Harry, ale
odetchnął z ulgą.
— Macie Ognistą? — pisnął
radośnie Alex.
— Ciii! Dawajcie szklanki.
Ron i Alex wymienili spojrzenia i
szybko podetknęli Seamusowi swoje naczynia.
— Nalejcie soku, żeby zabarwiło.
McGonagall nas zabije, jak zobaczy, co mamy w szklankach — stwierdził Harry.
Postanowili skorzystać z jego
rady. Wypili pierwszą kolejkę. Alex zabrał Seamusowi butelkę i zaczął machać
nad nią różdżką. Po chwili wyglądała jak sok jabłkowy w butelce. Dean poklepał
go po plecach z wyszczerzem, chowając Ognistą pod stół.
Idąc na parkiet z Ginny, Harry
dostrzegał, że nie tylko oni maskowali się z piciem alkoholu. Jacyś Krukoni
ukradkiem polewali sobie do szklanek i rozglądając się czujnie, wychylali je.
Jakieś dwie dziewczyny już szalały na parkiecie z większą energią niż
pozostali, a gdzieś niedaleko usłyszał dźwięk obijających się o siebie butelek.
W końcu jednak Gryfonom skończył
się alkohol, więc ktoś musiał załatwić kolejną porcję. Seamus wskazał Harry’emu
i Jayowi stolik, pod którym Ślizgoni trzymali swoje zapasy. Ruszyli na
polowanie. Kręcili się obok nich, czekając na okazję. W końcu Jay się wkurzył i
przechodząc obok stolika, rzucił zaklęcie przywołujące. Złapał butelkę, lecz
nie miał gdzie jej schować, więc z paniką podał ją Harry’emu, który prędko
schował ją pod peleryną. Wymienili spojrzenia z nadzieją, że nikt tego nie
widział. Harry założył na siebie ręce, jedną trzymając butelkę pod peleryną.
Ruszyli w drogę powrotną, gdy drogę zagrodził im Slughorn z Syriuszem.
— I oto moi najzdolniejsi
uczniowie! Wampir i zombie we własnej osobie — rzekł z uśmiechem nauczyciel
eliksirów, a serce Harry’ego zabiło szybciej.
Wymienił z Jayem szybkie
spojrzenie i obaj przywołali na usta lekkie uśmiechy. Mieli nadzieję, że
Slughorn nie spostrzeże, że Harry non stop obejmuje swój brzuch, bo mogłoby to
wydawać się podejrzane. Mężczyzna nie kończył swoich wywodów, a oni grzecznie
odpowiadali, szukając w myślach rozwiązania ich małego problemu. Harry
spostrzegł, że Łapa rzuca mu podejrzliwe spojrzenia, non stop zerkając na jego
ułożenie rąk.
— Brzuch cię boli? — zapytał.
Harry i Jay spojrzeli na niego.
Syriusz rzucił chrześniakowi lekki uśmieszek. Wiedział.
— Chyba coś mi zaszkodziło —
odpowiedział poważnie.
— Chyba wiem co.
Jay zamarł, a Harry zacisnął
zęby.
— Te ostrygi są strasznie ostre!
— stwierdził Slughorn.
— Dokładnie! — rzucił natychmiast
Harry.
— Pani Pomfrey podała mu jakiś
środek i stwierdziła, że ma trochę posiedzieć, żeby zadziałało — dodał Jay
szybko.
Slughorn klasnął w dłonie.
— Poppy ma rację, chłopcy. Już
was nie zatrzymujemy.
Harry i Jay ruszyli do stolika,
widząc rozbawionego Łapę.
W końcu alkohol zaczął działać na
nich ze zwiększoną siłą, więc zachowywali się coraz głośniej. Dziewczyny nie
próbowały alkoholu, więc co chwilę starały się ich uciszać, żeby nie wpadli w
kłopoty. Gdy dostrzegli, że Ernie Macmillan wypił za dużo i nie trafił na
krzesło stolik od nich, Harry, Ron i Alex szybko go zasłonili przed wzrokiem
nauczycieli, a Jay w tym czasie doprowadził go do porządku.
Gryfoni przeżyli mały zawał, gdy
do ich stolika podszedł opiekun domu razem z Remusem Lupinem. Harry wiedział, że
obaj ich nie wydadzą, jednak niedaleko kręciła się McGonagall z profesor
Vector, a to mógł być problem. Seamus z Deanem szybko się ewakuowali pod
pretekstem skorzystania z toalety.
— Ten sok jabłkowy smakowicie
wygląda — rzucił Łapa i sięgnął po butelkę, której nie zdążyli schować po stół.
Harry i Ron wymienili szybkie
spojrzenie.
— Smakuje gorzej niż wygląda —
stwierdził Jay, a Syriusz uśmiechnął się kącikiem ust, powoli nalewając do
szklanki napoju.
— Piraci nie piją soków —
zauważył Alex.
— Nie mam rumu, więc został mi
sok. Może sułtan też się poczęstuje? — zwrócił się do Remusa, który pokręcił
głową, wysyłając Łapie karcące spojrzenie.
Chłopcy zerknęli nerwowo w stronę
McGonagall, która niebezpiecznie się do nich zbliżała.
— Rany boskie, lej szybciej —
zniecierpliwił się wreszcie Harry, co Syriusz przyjął ze śmiechem.
Zakręcił butelkę, a Jay prędko
schował ją pod stół. Dyrektora odeszła w drugą stronę.
— Naprawdę chcesz nas dzisiaj
wkopać — stwierdził Harry do chrzestnego.
— Przecież sok jabłkowy nie jest
zakazany. — Wypił zawartość szklanki. — Bardzo smaczny sok.
Harry wysłał mu zdegustowane
spojrzenie.
— Opiekun — prychnął.
— Mogę naprawdę zacząć się tak
zachowywać, ale wtedy możecie mieć problemy — wyszczerzył się.
— Nie zrobiłbyś mi tego.
— Zakład?
Cisza.
— Nie zrobiłbyś — powiedział
Harry, ale już mniej pewnie. — Nie wypada, żebyś ładował mnie w kłopoty, bo
jesteś moim ojcem chrzestnym, więc powinieneś mnie chronić.
Łapa roześmiał się szczerze, a
Harry usłyszał za sobą zaskoczone odgłosy. Zerknął tam i dostrzegł Lavender i
Parvati zawzięcie ze sobą dyskutujące.
— Chyba słyszały — zauważył Jay.
— Jutro cała szkoła będzie o tym
wiedziała — dorzuciła Hermiona ze skrzywieniem.
— Ale wstyd — stwierdził Harry.
Łapa z oburzeniem zdzielił go w
ramię, gdy pozostali wybuchnęli śmiechem.
Kolejnego poranka cała szkoła
plotkowała o tym, że profesor Syriusz Black jest ojcem chrzestnym Harry’ego
Pottera.
wreszcie się dowiedzieli! Rozdział super itp itd.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńno i dowiedzieli się wszyscy, że Syriusz jest ojcem chrzestnym Harrego...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia