czwartek, 2 kwietnia 2015

I. Rozdział 10 - Regulus Arkturus Black

Harry! Wstawaj! Śniadanie!
Brunet jęknął w poduszkę, gdy nad uchem usłyszał krzyki Rona.
— Już — wymamrotał, jednak obrócił się na drugi bok, planując dalej spać, lecz oberwał poduszką w głowę.
— Wstawaj, leniu! Śniadanie!
Kolejny raz oberwał poduszką w czuprynę. Zastygł w bezruchu, zerwał się do pozycji siedzącej i z całą siłą rzucił swoją poduszką w twarz rudzielca.
— Jesteś martwy! — krzyknął Ron.
W następnej chwili rozpętała się wielka bitwa na poduszki i rozległy się bitewne okrzyki przeplatane ze śmiechem. Wiele z poduszek rozerwało się na strzępy, więc w pokoju latało pierze.
— Co wy robicie?! — do pomieszczenia wbiegła Hermiona, która zaskoczona stanęła w progu.
Zza jej ramienia wyjrzała Ginny.
— Jak dzieci — westchnęła rudowłosa.
Hermiona krzyknęła zaskoczona, gdy poducha wylądowała na jej głowie.
— O nie! Tego już za wiele! — zawołała i cisnęła poduszką w Rona.
Ginny roześmiała się głośno i prędko pobiegła do Harry’ego, zabrała mu poduchę i zaczęła go ją okładać. Dziewczyny piszczały, a chłopcy śmiali się jak opętani. Rzucali w siebie poduszkami, obsypywali pierzem, uciekali przed atakami, a hałasu robili tak dużo, że sprowadzili do pokoju Syriusza i Remusa, za którymi wpadli bliźniacy. Fred i George zawyli z uciechy i natychmiast dołączyli do bitwy. Łapa popukał się w głowę.
— Atak na starość! — krzyknął nagle Harry i nim zorientowali się, o co chodzi, obaj zostali obsypani stertą poduszek.
— Potter! — ryknął Syriusz.
Natychmiast chwycił poduszkę i cisnął nią w Harry’ego. Kolejne rzucał na oślep, w czym pomógł mu Remus. Bitwa wybuchła na nowo, lecz teraz również z udziałem Łapy  Lunatyka. Wreszcie wszyscy skapitulowali, gdy stracili siły.
— Kto zaczął bitwę? — spytał wilkołak.
— On! — krzyknęli zgodnie Harry i Ron, wskazując na drugą osobę palcem.
— No to wy sprzątacie!
Wszyscy wybiegli z pokoju, zostawiając ich z głupimi minami.
— Bardzo śmieszne! — wrzasnął za nimi brunet.
Z cierpiętniczą miną sięgnęli po różdżki i wzięli się za porządki.

Ron z podekscytowaniem wyczekiwał spotkania Zakonu Feniksa. Członkowie stowarzyszenia zerkali w stronę rudzielca siedzącego razem z Hermioną i Nevillem, domyślając się, że są to nowi działacze. Ginny siedziała obrażona w swoim pokoju. Gdy wszyscy byli na miejscach o wyznaczonej godzinie, Harry oznajmił, że do Zakonu Feniksa dołączą trzy nowe osoby, więc zaczęto od tej sprawy. Pani Weasley wyglądała na przygnębioną, ale nie mogła się sprzeciwić bez wyraźnego powodu, skoro jej syn ukończył siedemnaście lat. Remus podał Ronowi małą dawkę Veritaserum, by sprawdzić jego prawdomówność.
— Ronaldzie Weasley, czy dobrowolnie wstępujesz do Zakonu Feniksa?
— Tak.
— Czy będziesz mu wiernie służył?
— Tak.
— Czy nie przejdziesz na złą stronę?
— Nie przejdę.
— Czy ktoś jest przeciwny? — Remus zwrócił się do reszty Zakonu, jednak nikt się nie odezwał, nawet Molly. — Ronald Weasley zostaje nowym członkiem Zakonu Feniksa.
Podobnie było z Hermioną i Nevillem. Następnie przeszli do standardowych spraw, a nowi członkowie Zakonu obserwowali wszystko z zainteresowaniem. Po zakończeniu spotkania wszyscy rozeszli się do domów i pokoi, a Harry, po krótkiej rozmowie z Remusem, ruszył w kierunku swoich kwater okrężną drogą, by wstąpić do łazienki. Mijał nieznane mu dotąd korytarze i pokoje. Nagle stanął jak zamurowany, patrząc na jedną z tabliczek przyczepionych na drzwiach:

Proszę pukać
Regulus Arkturus Black


— Hermiona! — ryknął na cały dom.
— Merlinie, oszalałeś? — zapytał Syriusz, który wyszedł z pokoju niedaleko. — Aż mi lampa zadrżała, tak się wydarłeś.
— Jak mogłeś tego nie widzieć i nie skojarzyć, skoro mieszkałeś tutaj tyle lat? — jęknął Harry, nie odwracając ani na moment wzroku od tabliczki.
— O czym ty mówisz? — zdziwił się Łapa.
— Twój brat to R.A.B., ty ośla łąko — jęknął.
— Oszalałeś? Przecież on… — zaczął Syriusz, ale zamilkł, gdy uświadomił sobie, że chłopak może mieć rację.
— Co się stało? Usłyszeli cię chyba  na końcu ulicy — powiedziała Hermiona, idąc w jego stronę. Zerknęła w stronę punktu, który wskazywał Harry. Jej oczy szybko rozszerzyły się z zaskoczenia. — R.A.B. — szepnęła.
— Wchodzimy — oznajmił Łapa i otworzył drzwi.
Znaleźli się w niezbyt dużym i zakurzonym pomieszczeniu, w którym stało łóżko, szafa i biurko. Dość szybko przejrzeli całe pomieszczenie, gdyż nie było tutaj dużo miejsc, w których coś mogło być ukryte. Nic jednak nie znaleźli.
— Co teraz? — zapytał Syriusz.
— W piątej klasie robiliśmy tutaj porządki, prawda? — rzekła cicho Hermiona. — Mogliśmy przez pomyłkę go wyrzucić.
— No to pięknie. Być może mieliśmy horkruksa na wyciągnięcie ręki — mruknął Harry. — Co się stało z tymi rzeczami?
— Chyba zostały doszczętnie zniszczone lub spalone — odpowiedział Łapa.
— Horkruksów nie można zniszczyć pierwszym lepszym zaklęciem — stwierdził w zamyśleniu Harry. — Musiałby zostać nienaruszony.
— Molly zajmowała się usuwaniem tych wszystkich rzeczy. Być może wie coś na ten temat — zauważył Syriusz.
— Po zebraniu kręciła się po kuchni — rzuciła Hermiona, więc we trójkę prędko zeszli do pomieszczenia.
Molly oznajmiła, że nie udało jej się zniszczyć kilkunastu artefaktów, które były naznaczone bardzo silną czarną magią, dlatego schowała je w piwnicy. Po przeszukaniu wszystkich pudeł stwierdzili, że tutaj również nie ma medalionu Slytherina.
— Może to zbieg okoliczności — zauważył Syriusz.
— Nie chce mi się w to wierzyć — stwierdził Harry. — Mówiłeś, że był śmierciożercą i nigdy nie znaleziono jego ciała, tak? Może odkrył, co zrobił Voldemort, więc się od niego odwrócił.
— Nie sądzę. Zawsze był w niego ślepo zapatrzony. Musiałoby się stać coś naprawdę poważnego, żeby się od niego odwrócił.
— Słuchajcie — wtrąciła Hermiona. — Stworek zwędził kilka rzeczy w trakcie porządków. Może wśród nich był medalion.
Syriusz w zamyśleniu popukał paznokciami w karton.
— Był przywiązany do Regulusa. Być może będzie coś wiedział, nawet jeśli nie będzie miał medalionu.
— To go wezwij.
— Przecież ty jesteś jego właścicielem — odparł w stronę Harry’ego.
— Myślę, że obaj możecie go wezwać — odezwała się Hermiona. — Ty jesteś Blackiem, a Harry przejął po tobie spadek, więc wydaje mi się, że w tej sytuacji wszystko, co mu przepisałeś dzielone jest na pół.
Syriusz wzruszył ramionami i wezwał skrzata, który natychmiast się pojawił. W tym czasie Harry przywołał ze swojego pokoju medalion.
— Paniczu — wychrypiał skrzat ze skrzywieniem, kłaniając się najpierw Syriuszowi, a później Harry’emu, więc doszli do wniosku, że Hermiona miała rację.
Gryfon pokazał Stworkowi medalion.
— Widziałeś go kiedyś?
— Tak — odpowiedział niezadowolony.
— Gdzie?
— U panicza Regulusa.
Syriusz i Harry wymienili spojrzenia.
— Masz go?
Skrzat przez chwilę wykręcał palce, jakby chciał uniknąć odpowiedzi, ale wreszcie wydusił:
— Tak.
Hermiona wciągnęła głośno powietrze.
— Przynieś go.
Stworek zniknął z cichym pyknięciem. Czekali w napięciu na jego powrót. Gdy tylko się pojawił, podał Harry’emu medalion. Chłopak dokładnie go obejrzał.
— Zniszczony — szepnął, czym zaskoczył Syriusza i Hermionę. — Skąd go wziąłeś? — zwrócił się do skrzata.
— I co się stało z Regulusem? — dorzucił Łapa.
Stworek zawył rozpaczliwie, wyraźnie nie chcąc tego mówić, lecz został do tego zmuszony.
— Jakiś czas po dołączeniu do Czarnego Pana pan Regulus przyszedł do Stworka, bo Czarny Pan potrzebował skrzata. — Cała trójka zmarszczyła brwi na jego słowa, jednak nie przerywali. — Pan Regulus wybrał Stworka i wysłał go do Czarnego Pana. Pan Regulus rozkazał później Stworkowi wrócić do domu. Czarny Pan zabrał Stworka do jaskini nad morzem.
— Merlinie — szepnął Harry, a Łapa zerknął na niego szybko. — Mów dalej.
— Była tam misa pełna eliksiru i Czarny Pan rozkazał Stworkowi go wypić — zawył. — Czarny Pan zmusił Stworka do wypicia tego eliksiru, chociaż Stworek widział okropne rzeczy i Stworka strasznie bolało.
Przed oczami Harry’ego pojawiło się wspomnienie Dumbledore’a, który wypił miksturę i zachowywał się jak opętany.
— Czarny Pan zostawił w pustej misie medalion i zostawił Stworka samego w jaskini, ale pan Regulus kazał Stworkowi wrócić, więc Stworek wrócił do swojego pana.
— Jak wróciłeś? — zapytał zaskoczony Harry. — Przecież stamtąd nie da się deportować.
— Skrzaty mogą — odszepnęła Hermiona z coraz bledszą twarzą. — Ich magia jest całkiem inna od magii ludzi.
Stworek łypnął na nią rozeźlony spojrzeniem.
— Nie waż się jej obrazić — warknął Łapa.
— Jak pan każe — odpowiedział Stworek, kłaniając się przed nim.
— Mów dalej — mruknął Harry.
— Stworek opowiedział panu Regulusowi, co się stało na wyspie. Pan bardzo się zmartwił. Jakiś czas później pan Regulus przyszedł do Stworka  i powiedział, żeby Stworek zabrał go do tej jaskini. Na miejscu pan Regulus wyciągnął medalion podobny do tego w misie i rozkazał Stworkowi zamienić medaliony, gdy misa będzie pusta. — Skrzat domowy wybuchnął rozpaczliwym płaczem. — I rozkazał Stworkowi wrócić do domu bez pana Regulusa — wychlipał — i nie mówić o tym pani Black. Pan Regulus rozkazał Stworkowi zniszczyć medalion kłem bazyliszka, który pan miał w pokoju. Stworek zrobił to, co pan rozkazał. I Stworek widział, jak te potwory wciągnęły pana Regulusa pod wodę…
Po tym zdaniu wybuchnął takim szlochem, że nie był w stanie nic więcej powiedzieć.
— Jakie potwory? — zapytał słabo Syriusz.
— Inferiusy — odpowiedział cicho Harry.
— Merlinie… Myślałem, że został zabity przez śmierciożerców, gdy stchórzył, a on… — przełknął ciężko ślinę.
— Stworku, wracaj do Hogwartu i nikomu nie mów o tym, co nam powiedziałeś — rzekł Harry do skrzata, a ten ukłonił się, nadal płacząc i zniknął z donośnym trzaskiem.
— Jednak nie był takim idiotą, jak sądziłem — wymamrotał Łapa, najwyraźniej poruszony losem swojego brata. — Czy on…?
— Został inferiusem — odpowiedziała cicho Hermiona.
Zapadła cisza.
— Jeden mniej — szepnął Harry, patrząc na zniszczoną część duszy Voldemorta.

2 komentarze:

  1. Ja tu kiedyś wrócę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    trzy nowe osoby dołączyły do Zakonu Feniksa, jak się okazało tajemniczym skrótem „R.A.B.” był inicjały brata Syriusza…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń