— Harry! Wstawaj! Śniadanie!
Brunet jęknął w poduszkę, gdy nad
uchem usłyszał krzyki Rona.
— Już — wymamrotał, jednak
obrócił się na drugi bok, planując dalej spać, lecz oberwał poduszką w głowę.
— Wstawaj, leniu! Śniadanie!
Kolejny raz oberwał poduszką w
czuprynę. Zastygł w bezruchu, zerwał się do pozycji siedzącej i z całą siłą
rzucił swoją poduszką w twarz rudzielca.
— Jesteś martwy! — krzyknął Ron.
W następnej chwili rozpętała się
wielka bitwa na poduszki i rozległy się bitewne okrzyki przeplatane ze
śmiechem. Wiele z poduszek rozerwało się na strzępy, więc w pokoju latało
pierze.
— Co wy robicie?! — do
pomieszczenia wbiegła Hermiona, która zaskoczona stanęła w progu.
Zza jej ramienia wyjrzała Ginny.
— Jak dzieci — westchnęła
rudowłosa.
Hermiona krzyknęła zaskoczona,
gdy poducha wylądowała na jej głowie.
— O nie! Tego już za wiele! —
zawołała i cisnęła poduszką w Rona.
Ginny roześmiała się głośno i
prędko pobiegła do Harry’ego, zabrała mu poduchę i zaczęła go ją okładać.
Dziewczyny piszczały, a chłopcy śmiali się jak opętani. Rzucali w siebie
poduszkami, obsypywali pierzem, uciekali przed atakami, a hałasu robili tak
dużo, że sprowadzili do pokoju Syriusza i Remusa, za którymi wpadli bliźniacy.
Fred i George zawyli z uciechy i natychmiast dołączyli do bitwy. Łapa popukał
się w głowę.
— Atak na starość! — krzyknął
nagle Harry i nim zorientowali się, o co chodzi, obaj zostali obsypani stertą
poduszek.
— Potter! — ryknął Syriusz.
Natychmiast chwycił poduszkę i
cisnął nią w Harry’ego. Kolejne rzucał na oślep, w czym pomógł mu Remus. Bitwa
wybuchła na nowo, lecz teraz również z udziałem Łapy Lunatyka. Wreszcie wszyscy skapitulowali, gdy
stracili siły.
— Kto zaczął bitwę? — spytał wilkołak.
— On! — krzyknęli zgodnie Harry i
Ron, wskazując na drugą osobę palcem.
— No to wy sprzątacie!
Wszyscy wybiegli z pokoju, zostawiając
ich z głupimi minami.
— Bardzo śmieszne! — wrzasnął za
nimi brunet.
Z cierpiętniczą miną sięgnęli po
różdżki i wzięli się za porządki.
Ron z podekscytowaniem wyczekiwał
spotkania Zakonu Feniksa. Członkowie stowarzyszenia zerkali w stronę rudzielca
siedzącego razem z Hermioną i Nevillem, domyślając się, że są to nowi działacze.
Ginny siedziała obrażona w swoim pokoju. Gdy wszyscy byli na miejscach o
wyznaczonej godzinie, Harry oznajmił, że do Zakonu Feniksa dołączą trzy nowe
osoby, więc zaczęto od tej sprawy. Pani Weasley wyglądała na przygnębioną, ale
nie mogła się sprzeciwić bez wyraźnego powodu, skoro jej syn ukończył
siedemnaście lat. Remus podał Ronowi małą dawkę Veritaserum, by sprawdzić jego
prawdomówność.
— Ronaldzie Weasley, czy
dobrowolnie wstępujesz do Zakonu Feniksa?
— Tak.
— Czy będziesz mu wiernie służył?
— Tak.
— Czy nie przejdziesz na złą
stronę?
— Nie przejdę.
— Czy ktoś jest przeciwny? —
Remus zwrócił się do reszty Zakonu, jednak nikt się nie odezwał, nawet Molly. —
Ronald Weasley zostaje nowym członkiem Zakonu Feniksa.
Podobnie było z Hermioną i
Nevillem. Następnie przeszli do standardowych spraw, a nowi członkowie Zakonu
obserwowali wszystko z zainteresowaniem. Po zakończeniu spotkania wszyscy
rozeszli się do domów i pokoi, a Harry, po krótkiej rozmowie z Remusem, ruszył
w kierunku swoich kwater okrężną drogą, by wstąpić do łazienki. Mijał nieznane
mu dotąd korytarze i pokoje. Nagle stanął jak zamurowany, patrząc na jedną z
tabliczek przyczepionych na drzwiach:
Proszę pukać
Regulus Arkturus Black
— Hermiona! — ryknął na cały dom.
— Merlinie, oszalałeś? — zapytał
Syriusz, który wyszedł z pokoju niedaleko. — Aż mi lampa zadrżała, tak się
wydarłeś.
— Jak mogłeś tego nie widzieć i
nie skojarzyć, skoro mieszkałeś tutaj tyle lat? — jęknął Harry, nie odwracając
ani na moment wzroku od tabliczki.
— O czym ty mówisz? — zdziwił się
Łapa.
— Twój brat to R.A.B., ty ośla
łąko — jęknął.
— Oszalałeś? Przecież on… —
zaczął Syriusz, ale zamilkł, gdy uświadomił sobie, że chłopak może mieć rację.
— Co się stało? Usłyszeli cię
chyba na końcu ulicy — powiedziała
Hermiona, idąc w jego stronę. Zerknęła w stronę punktu, który wskazywał Harry.
Jej oczy szybko rozszerzyły się z zaskoczenia. — R.A.B. — szepnęła.
— Wchodzimy — oznajmił Łapa i
otworzył drzwi.
Znaleźli się w niezbyt dużym i
zakurzonym pomieszczeniu, w którym stało łóżko, szafa i biurko. Dość szybko przejrzeli
całe pomieszczenie, gdyż nie było tutaj dużo miejsc, w których coś mogło być
ukryte. Nic jednak nie znaleźli.
— Co teraz? — zapytał Syriusz.
— W piątej klasie robiliśmy tutaj
porządki, prawda? — rzekła cicho Hermiona. — Mogliśmy przez pomyłkę go
wyrzucić.
— No to pięknie. Być może
mieliśmy horkruksa na wyciągnięcie ręki — mruknął Harry. — Co się stało z tymi
rzeczami?
— Chyba zostały doszczętnie zniszczone
lub spalone — odpowiedział Łapa.
— Horkruksów nie można zniszczyć
pierwszym lepszym zaklęciem — stwierdził w zamyśleniu Harry. — Musiałby zostać
nienaruszony.
— Molly zajmowała się usuwaniem
tych wszystkich rzeczy. Być może wie coś na ten temat — zauważył Syriusz.
— Po zebraniu kręciła się po
kuchni — rzuciła Hermiona, więc we trójkę prędko zeszli do pomieszczenia.
Molly oznajmiła, że nie udało jej
się zniszczyć kilkunastu artefaktów, które były naznaczone bardzo silną czarną
magią, dlatego schowała je w piwnicy. Po przeszukaniu wszystkich pudeł
stwierdzili, że tutaj również nie ma medalionu Slytherina.
— Może to zbieg okoliczności —
zauważył Syriusz.
— Nie chce mi się w to wierzyć —
stwierdził Harry. — Mówiłeś, że był śmierciożercą i nigdy nie znaleziono jego
ciała, tak? Może odkrył, co zrobił Voldemort, więc się od niego odwrócił.
— Nie sądzę. Zawsze był w niego
ślepo zapatrzony. Musiałoby się stać coś naprawdę poważnego, żeby się od niego
odwrócił.
— Słuchajcie — wtrąciła Hermiona.
— Stworek zwędził kilka rzeczy w trakcie porządków. Może wśród nich był
medalion.
Syriusz w zamyśleniu popukał
paznokciami w karton.
— Był przywiązany do Regulusa.
Być może będzie coś wiedział, nawet jeśli nie będzie miał medalionu.
— To go wezwij.
— Przecież ty jesteś jego
właścicielem — odparł w stronę Harry’ego.
— Myślę, że obaj możecie go
wezwać — odezwała się Hermiona. — Ty jesteś Blackiem, a Harry przejął po tobie
spadek, więc wydaje mi się, że w tej sytuacji wszystko, co mu przepisałeś
dzielone jest na pół.
Syriusz wzruszył ramionami i
wezwał skrzata, który natychmiast się pojawił. W tym czasie Harry przywołał ze
swojego pokoju medalion.
— Paniczu — wychrypiał skrzat ze
skrzywieniem, kłaniając się najpierw Syriuszowi, a później Harry’emu, więc
doszli do wniosku, że Hermiona miała rację.
Gryfon pokazał Stworkowi
medalion.
— Widziałeś go kiedyś?
— Tak — odpowiedział
niezadowolony.
— Gdzie?
— U panicza Regulusa.
Syriusz i Harry wymienili
spojrzenia.
— Masz go?
Skrzat przez chwilę wykręcał
palce, jakby chciał uniknąć odpowiedzi, ale wreszcie wydusił:
— Tak.
Hermiona wciągnęła głośno
powietrze.
— Przynieś go.
Stworek zniknął z cichym
pyknięciem. Czekali w napięciu na jego powrót. Gdy tylko się pojawił, podał
Harry’emu medalion. Chłopak dokładnie go obejrzał.
— Zniszczony — szepnął, czym
zaskoczył Syriusza i Hermionę. — Skąd go wziąłeś? — zwrócił się do skrzata.
— I co się stało z Regulusem? —
dorzucił Łapa.
Stworek zawył rozpaczliwie,
wyraźnie nie chcąc tego mówić, lecz został do tego zmuszony.
— Jakiś czas po dołączeniu do
Czarnego Pana pan Regulus przyszedł do Stworka, bo Czarny Pan potrzebował
skrzata. — Cała trójka zmarszczyła brwi na jego słowa, jednak nie przerywali. —
Pan Regulus wybrał Stworka i wysłał go do Czarnego Pana. Pan Regulus rozkazał
później Stworkowi wrócić do domu. Czarny Pan zabrał Stworka do jaskini nad
morzem.
— Merlinie — szepnął Harry, a
Łapa zerknął na niego szybko. — Mów dalej.
— Była tam misa pełna eliksiru i
Czarny Pan rozkazał Stworkowi go wypić — zawył. — Czarny Pan zmusił Stworka do
wypicia tego eliksiru, chociaż Stworek widział okropne rzeczy i Stworka
strasznie bolało.
Przed oczami Harry’ego pojawiło
się wspomnienie Dumbledore’a, który wypił miksturę i zachowywał się jak
opętany.
— Czarny Pan zostawił w pustej
misie medalion i zostawił Stworka samego w jaskini, ale pan Regulus kazał
Stworkowi wrócić, więc Stworek wrócił do swojego pana.
— Jak wróciłeś? — zapytał
zaskoczony Harry. — Przecież stamtąd nie da się deportować.
— Skrzaty mogą — odszepnęła
Hermiona z coraz bledszą twarzą. — Ich magia jest całkiem inna od magii ludzi.
Stworek łypnął na nią rozeźlony
spojrzeniem.
— Nie waż się jej obrazić —
warknął Łapa.
— Jak pan każe — odpowiedział
Stworek, kłaniając się przed nim.
— Mów dalej — mruknął Harry.
— Stworek opowiedział panu
Regulusowi, co się stało na wyspie. Pan bardzo się zmartwił. Jakiś czas później
pan Regulus przyszedł do Stworka i
powiedział, żeby Stworek zabrał go do tej jaskini. Na miejscu pan Regulus
wyciągnął medalion podobny do tego w misie i rozkazał Stworkowi zamienić
medaliony, gdy misa będzie pusta. — Skrzat domowy wybuchnął rozpaczliwym
płaczem. — I rozkazał Stworkowi wrócić do domu bez pana Regulusa — wychlipał —
i nie mówić o tym pani Black. Pan Regulus rozkazał Stworkowi zniszczyć medalion
kłem bazyliszka, który pan miał w pokoju. Stworek zrobił to, co pan rozkazał. I
Stworek widział, jak te potwory wciągnęły pana Regulusa pod wodę…
Po tym zdaniu wybuchnął takim
szlochem, że nie był w stanie nic więcej powiedzieć.
— Jakie potwory? — zapytał słabo
Syriusz.
— Inferiusy — odpowiedział cicho
Harry.
— Merlinie… Myślałem, że został
zabity przez śmierciożerców, gdy stchórzył, a on… — przełknął ciężko ślinę.
— Stworku, wracaj do Hogwartu i
nikomu nie mów o tym, co nam powiedziałeś — rzekł Harry do skrzata, a ten ukłonił
się, nadal płacząc i zniknął z donośnym trzaskiem.
— Jednak nie był takim idiotą,
jak sądziłem — wymamrotał Łapa, najwyraźniej poruszony losem swojego brata. —
Czy on…?
— Został inferiusem —
odpowiedziała cicho Hermiona.
Zapadła cisza.
— Jeden mniej — szepnął Harry,
patrząc na zniszczoną część duszy Voldemorta.
Ja tu kiedyś wrócę!
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńtrzy nowe osoby dołączyły do Zakonu Feniksa, jak się okazało tajemniczym skrótem „R.A.B.” był inicjały brata Syriusza…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia