Wraz z
powrotem do Anglii na Harry’ego spadł obowiązek zorganizowania defensywy
Hogwartu. Dał sobie dzień odpoczynku po wyczerpujących przeżyciach w Albanii, a
później zabrał się za intensywną pracę. Zwołał zebranie Zakonu Feniksa,
obmyślał wszystkie plany i zbierał informacje. Na spotkaniu oznajmił wszystkim
członkom stowarzyszenia o tym, czego się dowiedzieli od Yaxleya.
Przez całe zebranie Syriusz
uważnie go obserwował i stwierdził z uśmiechem, że bardzo szybko nauczył się
kierowania ludźmi. Na pierwszym spotkaniu, w którym brał udział po powrocie zza
zasłony, dostrzegł, że chłopak jeszcze nie czuł się pewnie i bardzo liczył na
pomoc swojego zastępcy, który znał Zakon o wiele lepiej niż on. Z czasem
wszystko się zmieniło. Ludzie przekonali się do niego i wykonywali jego
polecenia bez protestów. Chłopak słuchał tego, co wszyscy mieli do powiedzenia
i brał pod uwagę ich zdanie i propozycje, nie pokazując, że jest
wszechwiedzący. Jeśli po dowiedzeniu się, kto został zastępcą Dumbledore’a Łapa
miał wiele wątpliwości, to teraz niemal bił brawo zmarłemu za taki wybór. Od
początku trzymał kciuki za Harry’ego, ale zdążył go poznać i niezbyt widział go
na pozycji kierującego Zakonem Feniksa. Był impulsywny i czasami działał bez
przemyślenia. Do tego był młody i chociaż wielokrotnie stał twarzą w twarz z
Voldemortem, nie miał zbyt dużego doświadczenia w tworzeniu taktyki i w
bitwach. Z czasem zaczął się przekonywać do wyboru Albusa, tak jak pozostali
Zakonnicy i pluł sobie w brodę, że wątpił w Harry’ego.
Przeniósł wzrok na Kingsleya,
który mówił o ilości aurorów, którzy mogliby stanąć obok Zakonu w trakcie
bitwy, jednak wyraźnie dał do zrozumienia, że w tej kwestii Harry powinien
dogadać się z samym Ministrem Magii. Będzie
ciekawie — pomyślał z rozbawieniem. Chłopak rozdał polecenia i zakończył
zebranie, po którym porozmawiał jeszcze z Kingsleyem na osobności.
Dzień później Harry dostał
informację o tym, że Kingsley umówił go na spotkanie z Ministrem Magii, a jeszcze
dzień później szykował się do wyjścia w towarzystwie Remusa.
— Tylko bez żadnych pojedynków i
przekleństw — powiedział Ron.
Harry spojrzał na niego z
rozbawieniem.
— Zobaczycie w Proroku na pierwszej stronie: Pojedynek w Ministerstwie Magii: Scrimgeour
kontra Potter. Walka na śmierć i życie. A pod spodem artykuł: Śmierciożercy? Nie! To Potter wpadł do Ministerstwa
i rozwalił cały budynek, polując na samego Ministra...
Spotkało się to z wybuchami
śmiechu, a później chłopak deportował się razem z rozbawionym Remusem.
Wylądowali w zaułku niedaleko budki telefonicznej prowadzącej do Ministerstwa
Magii. Weszli we dwójkę do środka i po odpowiedzeniu na pytania kobiety
zjechali do atrium, gdzie poddali się kontroli. Harry czuł na sobie
zaciekawione spojrzenie ochroniarza, a później ludzi, z którymi czekali na
windę, jednak starał się to ignorować.
— Piętro pierwsze, Minister Magii
i Personel Pomocniczy.
Po chwili stanęli oko w oko z
sekretarką Ministra, która była tak podniecona spotkaniem z Harrym Potterem, że
upuściła wszystkie papiery. Remus chrząknął, żeby się nie roześmiać na taką
reakcję. Harry starał się to ignorować. Niemal pobiegła do gabinetu Ministra
Magii, żeby powiadomić go, że ma gości. Po chwili weszli do środka. Pokój był
przestronny i nie posiadał żadnych niepotrzebnych przedmiotów. Urządzono go w
jasnych barwach i ze smakiem. Rufus Scrimgeour uścisnął im dłonie i nakazał
usiąść.
— Co was do mnie sprowadza?
Remus sam był ciekawy, jak
przebiegnie całe spotkanie, gdyż zdążył się dowiedzieć, że relacje pomiędzy
Harrym a Ministrem Magii nie są zbyt polubowne.
— Mamy informację o tym, że za
dwa tygodnie Voldemort planuje zaatakować Hogwart — odpowiedział spokojnie
chłopak. — Bez pomocy aurorów nie ma szans na obronę szkoły.
— Skąd masz takie informacje? —
zapytał podejrzliwie mężczyzna.
— Nie wiecie o tym, tak? — nie
odpowiedział na pytanie. — Jakiś czas temu złapaliśmy Yaxleya, co nas trochę
zaskoczyło, bo jakiś czas wcześniej również go złapaliśmy i rzekomo trafił do
Azkabanu.
Oho, zaczyna się — pomyślał z rozbawieniem Remus. Nie dziwił się
Harry’emu. W Zakonie Feniksa większość nie była przekonana do obecnego Ministra
Magii, ponieważ popełniał zbyt dużo błędów. Niepoinformowanie obywateli o
ucieczce z Azkabanu śmierciożerców przelało czarę goryczy. Rufus był dobrym
szefem Biura Aurorów, jednak nie sprawdzał się na stanowisku Ministra Magii.
— Powiedział nam o tym — dodał
Harry na koniec, choć wcześniejsze słowa były pełne ironii.
— Powiedział, tak? Raczej nie
dobrowolnie — rzekł z przekąsem Rufus.
— Raczej — przyznał szczerze. —
Widzę, że wasze dobrowolnie niezbyt
się sprawdza, skoro nie macie informacji o ataku, chociaż oddaliśmy Yaxleya w
wasze ręce i trafił do Azkabanu. — Zmarszczył brwi. — Nadal tam jest? — Lunatyk
zakaszlał, a Rufus wbił w chłopaka rozzłoszczone spojrzenie. — Tak czy inaczej,
potrzebni są aurorzy, niezależnie od tego, czy Yaxley znowu wziął nogi za pas.
— Nie pozwalasz sobie na zbyt
dużo? — Rufus najwidoczniej był na granicy cierpliwości.
— Nie. Mówię, jak jest —
odpowiedział twardo Harry. — Złapaliśmy kilku śmierciożerców, a wy nie
potraficie się przyznać, że wam uciekli. Chyba mam prawo być… trochę… wkurzony.
— Dlaczego to ty przychodzisz do mnie w sprawie ataku? — Minister najwidoczniej
wolał wrócić do pierwotnego tematu.
Harry spojrzał na niego uważnie.
— Bo jestem przywódcą Zakonu
Feniksa.
— Nie chce mi się wierzyć, że
Dumbledore przekazał dowództwo… tak młodej osobie.
Harry uśmiechnął się słodko,
wiedząc, że mężczyzna chciał dokończyć zdanie inaczej.
— Mogę zapewnić, że to prawda —
wtrącił Remus. — I mogę również zapewnić, że był to dobry wybór.
— No proszę — powiedział cicho
Rufus.
— Lepiej by było, żeby ta informacja
została między nami — rzekł Harry. — Nie chcemy wzbudzać niepotrzebnego
zainteresowania. — Minister skinął głową bez protestów. — Zakon weźmie udział w
bitwie. Pytanie, czy Ministerstwo nam pomoże, bo muszę przyznać, że sami nie
jesteśmy w stanie się tym zająć.
— Jak wielkie będą siły
śmierciożerców?
— Według Yaxleya ma być ich około
dwustu. Do tego około stu dementorów i jakieś potwory, o których nie miał
żadnych informacji. Atak ma się odbyć siódmego kwietnia o piętnastej. Chcą go zacząć
od Hogsmeade i przedrzeć się przez zabezpieczenia Hogwartu.
— Stu pięćdziesięciu aurorów
wystarczy?
Harry pokiwał głową.
— Myślę, że tak. Zakon w
większości poradzi sobie z dementorami, więc nie powinno być z nimi dużego
problemu.
— W takim razie aurorzy pojawią
się pół godziny przed czasem.
— To świetnie. W takim razie to
wszystko. Do widzenia.
Harry i Remus wstali i skierowali
się do wyjścia. Lunatyk otworzył drzwi i wyszedł, jednak chłopaka zatrzymał
głos Ministra Magii:
— Nadal nie popierasz
Ministerstwa?
Harry odwrócił się.
— Oczywiście, że nie —
odpowiedział dobitnie. — Zatajacie informacje o masowych ucieczkach z Azkabanu,
działacie chaotycznie, akceptujecie jakieś durne ustawy, zamiast zająć się
wojną. Stana Shunpike’a już wypuściliście? — dodał na koniec z uśmiechem. —
Czyli nie. Do tego zamykacie niewinnych ludzi w Azkabanie. Nie będę tego
popierać. Nawet na to nie liczcie. Do widzenia.
Zatrząsnął drzwi i zamarł. Pióro
Rity Skeeter namiętnie pisało w notatniku, a kobieta zacierała ręce z radości
ze świadomością, że ma artykuł na pierwszą stronę gazet. Remus spojrzał na
niego z rezygnacją. Sekretarka obserwowała wszystko takim wzrokiem, jaki Harry
widział u swojej ciotki, gdy coś ciekawego działo się u sąsiadów, których
obserwowała zza firanki.
— Harry! — ucieszyła się
dziennikarka, zrywając się z krzesła.
— O nic nie pytaj, bo nie mam ci
nic do powiedzenia — odrzekł automatycznie.
— O jakiej masowej ucieczce z
Azkabanu mówiłeś? — Harry ruszył w stronę wyjścia, nie reagując na jej pytania
i pióro, które bez przerwy pisało w notatniku. — Ludzie powinni wiedzieć o
takich sprawach, prawda?
Harry zatrzymał się na jej słowa.
— Jesteś dziennikarką. Powinnaś
wiedzieć, jak dowiedzieć się takich rzeczy.
— Właśnie dlatego ciebie pytam —
uśmiechnęła się.
Harry spojrzał na Remusa, który
wzruszył bezradnie ramionami.
— Znajdź inne źródło informacji,
zanim przekształcisz wszystkie moje słowa i zrobisz ze mnie największe zło
świata.
— Dlaczego przyszedłeś do
Ministra Magii?
Poszedł dalej, a Rita jeszcze
wołała za nim, dopóki nie zniknął w windzie.
— Co za pech. Czemu akurat ona? —
jęknął Harry, gdy winda ruszyła. — Jest setki innych dziennikarzy, ale zawsze
trafię na nią.
— Ma wtyki — stwierdził Lunatyk.
— Pewnie przekupiła niejedną osobę, żeby dała jej znać, gdy w Ministerstwie
dzieje się coś ciekawego, a sam musisz przyznać, że twoje pojawienie się u
Ministra Magii to temat na pierwszą stronę.
— I jak? — padło pierwsze
pytanie, gdy tylko znaleźli się w salonie.
— Jutro. Prorok Codzienny — powiedział Harry. Ron wybuchnął śmiechem, a
Syriusz spojrzał na chrześniaka z rozbawieniem. — Palnąłem coś, a nie
widziałem, że za mną stoi Rita.
Hermiona syknęła.
— Co palnąłeś? — zachichotała
Ginny.
— Zmieszał z błotem Ministerstwo
— roześmiał się Remus.
— Mistrzu — zaśmiali się
bliźniacy.
— Chociaż aurorów załatwiłem —
wymamrotał.
— Nie miał wyjścia — stwierdził
Lunatyk. — Gdyby ludzie dowiedzieli się, że Ministerstwo nie zareagowało na
sygnał o tak wielkim ataku śmierciożerców na Hogwart, Minister mógłby od razu
pożegnać się ze stanowiskiem.
Gdy Harry zniknął razem z
przyjaciółmi w swoim pokoju, Lunatyk mruknął do Syriusza:
— Powiem ci, że coraz bardziej
mnie zadziwia.
Łapa wyszczerzył się w
odpowiedzi.
SCRIMGEOUR KONTRA POTTER
Wczorajszego dnia
Ministerstwo Magii odwiedził Harry Potter, który udał się na rozmowę z
Ministrem Magii. Powód odwiedzin jest nieznany, jednak nasza korespondentka
Rita Skeeter usłyszała fragment rozmowy, z którego dowiedziała się, że w
ostatnim czasie doszło do masowej ucieczki z Azkabanu, która została zatajona
przez Ministerstwo Magii! Po usłyszeniu tej informacji Prorok Codzienny dowiedział się, że dwa tygodnie temu z
Azkabanu uciekło sześciu niebezpiecznych śmierciożerców, o czym społeczeństwo
nie zostało poinformowane. Zatajacie informacje o masowych ucieczkach z
Azkabanu, działacie chaotycznie, akceptujecie jakieś durne ustawy, zamiast
zająć się wojną. Do tego zamykacie niewinnych ludzi w Azkabanie [mowa o Stanie Shunpike, który w zeszłym
roku został zesłany do więzienia pod zarzutem popierania Sami-Wiecie-Kogo, mimo
słów samego Albusa Dumbledore’a, który twierdził, że Shunpike działał pod
wpływem Imperiusa] — tymi słowami
Potter jasno dał do zrozumienia, że nie
popiera działań Ministra Magii, Rufusa Scrimgeoura, wyliczając błędy popełniane
przez nasz organ władzy. Wybraniec nie skomentował całej sytuacji, ale jego
słowa zostały poparte przez wielu czarodziejów.
— Nie
przekręciła żadnego słowa — nie dowierzał Harry, co spotkało się z chichotem
Ginny.
— Pewnie
dlatego, że, wyjątkowo, Prorok w
zupełności się z tobą zgadza — zauważyła Hermiona.
— Albo dlatego, że ma świadomość,
że znamy jej mały sekret — dodał z uśmieszkiem Ron, a Hermiona uśmiechnęła się
szeroko.
Wieczorem odbyło się spotkanie
Zakonu Feniksa, na którym została opracowana szczegółowa taktyka na czas bitwy
w Hogsmeade. Po zebraniu Hagrid został trochę dłużej i wszyscy spojrzeli na
niego w zdumieniu, gdy ogłosił z rumieńcem:
— Dobrze żeście zostali. Mam wam
coś do przekazania. Jak dobrze wiecie, oświadczyłem się Olimpii. I, no,
bierzemy ślub... czternastego kwietnia o piętnastej w Wielkiej Sali w
Hogwarcie. No i chciałem was wszystkich zaprosić. To będzie skromne weselicho.
Harry i Ron wymienili spojrzenia
i wyszczerzyli się do siebie. Dołączyli do ogólnego rozgardiaszu, wiedząc, że
będzie się wtedy dużo działo.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały, Harry sprawdza się jako dowódca, a ta rozmowa z ministrem boska…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia