W dzień wypisu ze szpitala po Harry'ego przyszedł pan Weasley. Nie
czuł się jeszcze zupełnie zdrowy, jednak bardzo się ucieszył, że może już
wrócić do swoich najbliższych. W kuchni siedział Remus w towarzystwie Tonks i
Moody'ego. Pani Weasley właśnie stawiała na stole herbatę i domowe ciasto. Po
chwili rozmowy Szalonooki oznajmił:
— Znaleziono testament Dumbledore'a. Odczytanie odbędzie się na
Grimmauld Place o osiemnastej. — Harry’ego trochę zaskoczyło, gdy z kolejnym
zdaniem zwrócił się do niego: — Potter, ty również masz się zjawić.
Skinął głową z mętlikiem w głowie. Nie miał pojęcia, dlaczego miał
się zjawić na odczytaniu testamentu Dumbledore’a. Czyżby dyrektor coś mu
zapisał? Skierował się do pokoju Rona, gdzie zastał swoich przyjaciół. Powiadomił
ich o tym, czego dowiedział się od Moody’ego, więc postanowili, że do Kwatery
Zakonu Feniksa pójdą razem z nim.
Dzień później z niechęcią skierował się do kominka, skąd miał się
przenieść na miejsce odczytania testamentu dyrektora. Dom nie zmienił się w
żadnym stopniu, choć zdążyła się już zebrać dość gruba warstwa kurzu. Harry
miał świadomość, że od śmierci Syriusza nikt tutaj nie mieszkał. Tymczasowo
miejsce dyrektora w dowodzeniu Zakonem zajęła McGonagall, która miała wiele
informacji o krokach zmarłego z tego względu, że była jego zastępcą w szkole i
miała z nim stały kontakt. Ze słów pana Weasleya wynikało, że wszyscy liczą na
wskazanie w testamencie nowego zastępcy dyrektora na stanowisku przywódcy
stowarzyszenia.
Większość Zakonu była już
przy stole w jadalni. Ginny usiadła obok Harry’ego, który czuł lekki stres
spowodowany niewiedzą. Odczekali na pojawienie się ostatnich osób, które miały
być obecne przy odczytaniu ostatniej woli Dumbledore’a. Kiedy już upewniono
się, że zjawili się wszyscy, powstała McGonagall.
— Jak wszyscy doskonale wiecie, spotykamy się tutaj, ponieważ odnalazłam
testament Albusa. — Sięgnęła po leżącą na stole kopertę, otworzyła ją i zaczęła
czytać: — Ja, Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledore, będąc w pełni władz
umysłowych i świadomy swoich czynów, oświadczam, iż chciałbym, by po mojej
śmierci cały mój majątek został przekazany na rzecz Szkoły Magii i
Czarodziejstwa Hogwart z nadzieją, że przysłuży się on moim następcom przy
piastowaniu tego stanowiska. Harry'emu Jamesowi Potterowi pozostawiam moją
myślodsiewnię, z nadzieją, że pomoże mu ona w rozwiązaniu zagadki. Chciałbym również,
aby stanowisko przywódcy Zakonu Feniksa przejął Harry James Potter.
Harry wytrzeszczył oczy na McGonagall. Zakonnicy zerkali na siebie
ze zdumieniem. Ron, Hermiona i Ginny wbili w bruneta zszokowane spojrzenia. W
pomieszczeniu zapadła cisza, gdy tym akcentem odczytywanie testamentu się
zakończyło. Wszyscy spojrzeli na Harry'ego, który nadal nie był w stanie nic z
siebie wydusić.
— Harry, czy zgadzasz się zostać nowym przywódcą Zakonu Feniksa? —
spytała McGonagall, równie zaskoczona, jak pozostałe osoby.
Chłopak patrzył na nią przez moment, jakby nie zrozumiał pytania,
jednak wokół niego rozgorzała dyskusja. Fred i George natychmiast poparli wybór
Dumbledore’a.
— Chłopak jest za młody, żeby zająć się taką sprawą.
— To za duża odpowiedzialność.
— Nawet nie jest w Zakonie.
— Wiedziałem, że miał poczucie humoru, ale żeby aż tak… — mruknął
Harry.
Remus siedzący naprzeciwko niego parsknął krótkim śmiechem. Brunet
wymienił z nim spojrzenie wśród wielu podniesionych głosów. Wilkołak pochylił
się w jego stronę i powiedział cicho:
— Nie musisz się zgadzać, ale widocznie miał jakiś powód, nie
sądzisz?
Harry nic na to nie odpowiedział, co było jednoznacznym
potwierdzeniem. Lunatyk uśmiechnął się lekko.
— Remus ma rację — udzieliła się Hermiona, więc na nią spojrzał. —
Znasz Voldemorta lepiej od innych. Ty pomożesz Zakonowi, Zakon pomoże tobie.
Wiesz o tym, Harry.
— Ledwo stał się pełnoletni! — rzucił ktoś.
— Co nie znaczy, że sobie nie poradzi — odpowiedziała na to Tonks,
jako jedna z niewielu niesprzeciwiająca się woli Dumbledore’a.
Ginny ścisnęła Harry’ego lekko za dłoń.
— Dasz radę — szepnęła do niego z wiarą w oczach.
— To jeszcze dziecko!
— Mamo, przestań — jęknął Ron.
— Nie będziesz sam. Wybierzesz zastępcę, który ci pomoże — dodał
Remus do Harry’ego.
— To w takim razie ty mi pomożesz — zadecydował, co spotkało się z
krótkim śmiechem Remusa. — Mówię poważnie, skoro już chcesz mnie w to wpakować.
Jak się nie zgodzisz, to ja też się nie zgodzę.
Kingsley zaśmiał się, przysłuchując się tej wymianie zdań.
— To mnie przekonuje jeszcze bardziej — stwierdził. — Remusie? —
dodał do zaskoczonego mężczyzny.
— Dumbledore nic nie robił bez powodu. Gdyby nie był przekonany,
że robi słusznie, wybrałby kogoś innego — przez gwar przebił się głos
Moody’ego, który zamknął wszystkim usta.
Zapadła cisza. Harry i Lunatyk patrzyli na siebie jeszcze przez
chwilę. Wreszcie Lunatyk skinął głową.
— No więc mamy nowego przywódcę i od razu nowego zastępcę — rzekł
Kingsley.
Stanowisko Remusa przyjęto z większym entuzjazmem, co nikogo nie
zdziwiło. Lunatyk był doświadczonym i odpowiedzialnym mężczyzną należącym do
Zakonu od dłuższego czasu. Harry raczej zasłynął wśród nich z impulsywnego
działania i wybuchowego temperamentu. Wola Dumbledore’a i zaufanie co do jego
decyzji były jednak dla Zakonu Feniksa czymś bardzo ważnym, dlatego już nie
protestowali, choć niektórzy nie mieli zbyt przychylnych min.
Lunatyk zapewnił, że wprowadzi Harry’ego we wszystkie tajniki ich
stowarzyszenia. Tym akcentem zakończono spotkanie. Ludzie zaczęli wychodzić.
Brunet siedział w bezruchu. Dopiero do niego docierało, na co się zgodził, a w
jego sercu zagnieździł się niepokój. Molly Weasley wyglądała na niemal tak
przejętą jak wtedy, gdy Harry trafił do szpitala.
— Chyba jestem niepoważny — wymamrotał Wybraniec, gdy został tylko
z Weasleyami, Hermioną i Remusem.
Ron uderzył go z całej siły w plecy z wyszczerzem od ucha do ucha.
— Nie jestem pewna, czy Albus podjął słuszną decyzję — rzuciła
rozpaczliwie Molly. — Harry jest za młody, żeby podejmować decyzje, które mogą
mieć wpływ na przebieg wojny.
— Ja z kolei myślę, że wiedział o tym, że Voldemort nie uwziął się
na Harry’ego przypadkowo, a dowodzenie Zakonem znacznie mu pomoże —
odpowiedział Remus.
Brunet poruszył się niespokojnie, a Hermiona i Ron wymienili ze
sobą szybkie spojrzenia, co utwierdziło Lunatyka w tym przekonaniu. Trójka
Gryfonów wiedziała o tej sprawie coś, o czym nie widział nikt inny.
— Zaczynamy już teraz? — zwrócił się do nowego przywódcy Zakonu
Feniksa.
— Chyba im szybciej, tym lepiej — odparł chłopak bez przekonania.
Pozostali goście postanowili zostawić ich samych, aby Harry mógł
skupić się na słowach Remusa bez żadnych przeszkód.
— Zgodziłeś się zostać przywódcą Zakonu, więc automatycznie
zostałeś jego członkiem. Zwykle składane są wtedy przysięgi, ale u przywódcy
działa to w trochę inny sposób, a wola Dumbledore’a to umocniła. Przysięgami
zwykle zajmuje się zastępca, więc nie musisz się tym przejmować. Nie jest to
żadna Przysięga Wieczysta czy coś w tym stylu, ale dzięki temu będziesz
wiedział, gdy ktoś zacznie działać na niekorzyść Zakonu. Żeby sprawdzić prawdomówność
i dowiedzieć się, czy ktoś nie jest szpiegiem, podajemy małą dawkę Veritaserum.
To ty ustalasz daty spotkań Zakonu, wysyłasz ludzi na misje, przeszpiegi i tego
typu rzeczy. Po wszystkim będą składać ci raporty, żebyś dokładnie wiedział, co
się działo w trakcie akcji. Mamy sporo kontaktów w Ministerstwie Magii i
różnych zakątkach kraju, chociaż po śmierci Dumbledore’a obawiam się, że trochę
osłabną. Z czasem dowiesz się, kto jest kim, gdzie ktoś może się czegoś
wypytać, kogo zna. Od dłuższego czasu należę do Zakonu, więc w razie czego będę
cię o tym informował. Często porozumiewamy się mówiącymi patronusami, gdy
chcemy wysłać szybką wiadomość. — Harry spojrzał na niego znacząco. — Zaraz cię
tego nauczę. To nic skomplikowanego, gdy już potrafisz rzucać zwykłego
patronusa. Minus takiego przekazywania informacji jest taki, że wiadomość
słyszy nie tylko osoba, do której wysyłamy wiadomość, więc tego unikamy.
Częściej wykorzystujemy wysyłanie pergaminów. Zaklęcie umożliwia przesyłanie
krótkich wiadomości. Pewnie go nie znasz, bo nie jest zbyt popularne, ale
bardzo przydatne. Aktualnie nie mamy Kwatery Głównej...
— A Grimmauld Place?
— Według woli Syriusza to ty jesteś właścicielem domu.
— Więc niech będzie jak było do tej pory.
— Problem w tym, że po zdradzie Snape’a członkowie Zakonu zaczęli
obawiać się o bezpieczeństwo. Śmierciożercy mogą się tutaj dostać, więc jeśli
zgodzisz się, żeby Kwatera nadal była w tym miejscu, musiałbyś zmienić hasło
Strażnika Tajemnicy.
— Znasz się na tym?
— Mogę ci w tym pomóc. — Harry pokiwał głową. — Obawiam się, że
Nora nie jest zbyt bezpiecznym miejscem, szczególnie po ataku śmierciożerców na
ślubie i lepiej byłoby, gdybyście przenieśli się tutaj.
— Myślisz, że mogą znowu spróbować zaatakować?
— Niewykluczone. Myślę, że to najważniejsze informacje, jeśli
chodzi o Zakon. Z czasem wpadniesz w rytm i zaczniesz dowiadywać się, jak to
wszystko działa, więc będzie o wiele prościej.
— Mam nadzieję, bo na razie mam wrażenie, że prędzej przeczytam
wszystkie książki w hogwardzkiej bibliotece, niż to wszystko ogarnę.
— To tylko wydaje się skomplikowane. Po śmierci Dumbledore’a może
dużo się zmienić. Śmierciożercy zrobili się znacznie śmielsi, więc Zakon
uczestniczy w niektórych bitwach. Nie jest też to już tajne stowarzyszenie po
tym, jak Skeeter wszystko odkryła, więc ludzie będą gadać. Nie mamy zamiaru
ujawniać członków Zakonu, a tym bardziej tego, kto został nowym przywódcą, bo
to znacznie wszystko utrudni. Lepiej nie ujawniać wszystkich kart, prawda?
— Stanowczo.
— Skoro Kwatera nadal ma zostać tutaj, to powinniśmy zająć się tym
zaklęciem.
Harry pokiwał głową na zgodę. Remus stwierdził, że muszą wyjść
przed drzwi wejściowe, dlatego skierowali się na ulicę.
— Musisz wymyślić nowe hasło. Nie musi zbytnio różnić się od
poprzedniej wersji. Myślę nawet, że nikt nie wpadanie na to, że hasło będzie
niemal identyczne jak poprzednio, więc to może nawet byłby lepszy pomysł. Gdy
rzucę na ciebie zaklęcie, zapisujesz hasło na pergaminie i rzucasz na niego
zaklęcie Ferate*. Wszystko jasne?
— Jak słońce.
Biorąc pod uwagę opinię Remusa, Harry skupił się na nowym haśle,
które brzmiało: Grimmauld Place 12 to
Kwatera Główna Zakonu Feniksa. Po wykonaniu wszystkich czynności kartka z
hasłem spaliła się.
— Od teraz jesteś Strażnikiem Tajemnicy tego domu. Jeżeli będziesz
chciał zdradzić komuś hasło, musisz zapisać to zdanie na kartce, skupić się na
odpowiedniej osobie i rzucić zaklęcie Morto**. Tylko ta jedna konkretna osoba
będzie mogła odczytać napis. W tym momencie nawet nie widzę klamki do domu,
więc musisz wypróbować to na mnie.
Harry wziął kolejny kawałek pergaminu, który wcześniej zabrali z
kuchni i zgodnie z instrukcjami Lunatyka sporządził dla niego notkę z hasłem.
Chwilę później ponownie siedzieli przy stole w Kwaterze Zakonu Feniksa.
— Będziesz musiał zająć się wysłaniem hasła wszystkim członkom
Zakonu Feniksa, ale możesz zrobić to jutro. Dam ci listę wszystkich osób. Teraz
sposoby powiadamiania, czyli kartki i patronus.
Okazało się, że przekazywanie informacji takim sposobem nie jest
wcale tak trudne, jak początkowo wydawało się Harry’emu. Przy mówiącym
patronusie wystarczyło w myślach wypowiedzieć słowa, które miała przekazać
zjawa, pomyśleć o osobie lub miejscu, gdzie ma ona trafić i rzucić zaklęcie
Patronuso***. Jeśli chodziło o kartki, zapisywało się treść wiadomości na
pergaminie i wysyłało do odpowiedniej osoby, spalając kolejnym nowopoznanym
zaklęciem. Było ono bardzo podobne do zaklęcie Morto z tą różnicą, że wiadomość
mogły odczytać inne osoby.
Gdy Remus przekazał mu te wszystkie informacje, miał w głowie
jeszcze większy mętlik, jednak jedna myśl nie dawała mu spokoju. Miał wrażenie,
że w tej sytuacji Lunatyk powinien wiedzieć, jaką Harry dostał misję od dyrektora.
— Chyba powinieneś wiedzieć, dlaczego Dumbledore to zrobił —
powiedział wreszcie po chwili zastanowienia. Lunatyk spojrzał na niego
pytająco, ale nie naciskał. — Na pewno pamiętasz tę nieszczęsną przepowiednię,
której mieliście chronić dwa lata temu. — Wilkołak skinął głową na
potwierdzenie. — Zbiła się, ale znał jej treść i przekazał ją mnie. Wychodzi na
to, że między mną i Voldemortem dojdzie do walki i któryś będzie musiał zabić
drugiego.
— Jesteś pewien, że chodzi o ciebie?
— Niestety. Była możliwość, że będzie to Neville Longbottom, ale
przez ten atak kilkanaście lat temu wybrał mnie, chociaż sam o tym nie
wiedział. Rzecz w tym, że zanim to się stanie, muszę coś zrobić i potrzebuję do
tego czasu. Wiesz, czym są horkruksy? — Remus pokręcił głową. — Kawałki duszy
zamknięte na przykład w jakimś przedmiocie. Tworzy się je poprzez zamordowanie
innego człowieka. Voldemort podzielił swoją duszę na siedem części i dopóki
wszystkie nie zostaną zniszczone, nigdy nie zginie. Dumbledore to odkrył i ze
względu na przepowiednię o wszystkim mi powiedział. Do tej pory zniszczone są
dwa lub trzy. W drugiej klasie nieświadomie zniszczyłem jeden z nich. Dyrektor
zajął się innym, skutkiem czego miał problemy z ręką. — Lunatyk pokiwał w
zamyśleniu głową. — Po kolejny wybraliśmy się w noc, kiedy zginął. Niestety
okazało się, że ktoś był tam przed nami i zostawił liścik z podpisem R.A.B.
oraz fałszywy medalion Slytherina. Nie mamy pojęcia, czy został on zniszczony,
dlatego musimy rozszyfrować, kim był R.A.B. i dowiedzieć się, czy zniszczył
horkruksa.
— Mówisz w liczbie mnogiej…
— Ron i Hermiona o wszystkim wiedzą — odpowiedział i kontynuował:
— Poza tym została jeszcze czarka Hufflepuff, coś związanego z Ravenclaw, wąż
Voldemorta i sam Voldemort. Szczerze mówiąc to nie mamy pojęcia, gdzie tego
szukać, ale wydaje mi się, że Dumbledore stwierdził, że przejęcie dowództwa w
Zakonie jakoś może mi pomóc w tym, co mam zrobić.
— Myślenie nad strategią Zakonu być może pomoże ci w zrozumieniu,
jak mógł działać Voldemort, gdy tworzył i chował horkruksy — zauważył Remus.
— Być może.
Gdy Harry’emu wreszcie udało się wysłać do niego wiadomość,
stwierdzili, że czas wrócić do domu, gdyż nastał już wieczór. Remus zapewnił,
że porozmawia z Weasleyami o przeprowadzce na Grimmauld Place. W Norze trwała
zażarta dyskusja pomiędzy całą rodziną. Wychodziło na to, że pani Weasley
jeszcze nie pogodziła się z myślą, że Harry musi zająć się tak odpowiedzialną
sprawą, jaką jest wojna. Ron wyglądał na podekscytowanego i mimo protestów swojej
matki, oznajmił, że ma zamiar dołączyć do Zakonu. Fred i George tylko
podgrzewali całą sytuację, wywrzaskując bojowe hasła na cześć nowego przywódcy.
Pod pretekstem zmęczenia Harry wyszedł z salonu. Położył się w
łóżku, ale długo jeszcze nie mógł zasnąć.
* Ferate — zaklęcie Strażnika Tajemnicy
** Morto — sporządzenie hasła dla konkretnej osoby do budynku znajdującego się
pod zaklęciem Strażnika Tajemnicy
*** Patronuso — mówiący patronus
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Harry zgodnie z testamentem, został przywódcą zakonu, a Remus jego zastępcą...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hmmm, Patronuso... Ciekawe słowo. Ja tam bym raczej stwierdził, że zaklęcie powinno brzmieć expecto dictus, albo jakoś tak.
OdpowiedzUsuń